Złośliwi mówią, że “Saga: Zmierzh” broni się jedynie fenomenalną muzyką stworzoną na potrzeby filmów. Trudno się tu nie zgodzić, biorąc pod uwagę fakt, że specjalnie na tę okazję swoje piosenki nagrali m.in. Bruno Mars, Christina Perri czy Bon Iver. Swoją cegiełkę dołożyli także tacy wokaliści jak Florence + The Machine, Linkin Park czy The Black Keys, których utwory także znalazły się na poszczególnych soundtrackach. Na składance promującej ostatnią część “Sagi: Zmierzch” pojawili się m.in. Green Day, Ellie Goulding czy Passion Pit. Z góry możemy założyć, że chociaż w warstwie muzycznej “Breaking Down Part 2” będzie wybitne…
Trudno się z tego wrażenia wybić, gdyż poszczególne tracki są odpowiednio utrzymane w klimacie mroku i miłosnych uniesień, który towarzyszy nam od początku serii. Da się tu wyczuć wpływy z poprzednich soundtracków, i tak Christina Perri śpiewa drugi raz tę samą piosenkę, choć tym razem w duecie z Stevem Kazee, a choćby Iko w swoim utworze “Heart Of Stone” bierze przykład z Bon Ivera, który stworzył motyw “Roselyn”. Nie mniej jednak to porządna dawka dobrej, niekomercyjnej muzyki z pogranicza indie rocku, elektroniki i alternatywy. Wyjątkiem jest oczywiście punkowo-rockowy Green Day, tym razem w odsłonie balladowej oraz zbierająca ostatnio spore laury Ellie Goulding romansująca z dubstepem i muzyką dance.
Soundtrack stawia na promocję zespołów mniej znanych aniżeli wysługuje się sprawdzonymi nazwiskami. To dobra okazja poznać nowe bandy i zakochać się w ich brzmieniu. Kto wie, może to przyszła gwiazda sceny alternatywnej czy wschodzący talent indie rocka? Muzycy doskonale wczuli się w klimat ostatniej części “Zmierzchu”, gdzie ponad walką dobra ze złem wciąż unosi się miłość i to ona jest głównym motywem na utworach zgromadzonych na płycie. Zarówno w odsłonach melancholijnych, wręcz tajemniczych, jak i wzruszających, sentymentalnych. I tu wyróżniłbym “A Thousand Years (Part 2)”, bo, choć już sprawdzone, wciąż porusza, a przy filmowych scenach trudno opanować wzruszenie.
Można narzekać, że to seria przereklamowana, że aktorsko i realizacyjnie wszystko siada i potencjał gdzieś się ulatnia. Jednak to ta muzyka daje niezłego kopa produkcjom i na odwrót. Nawet muzycy czerpią inspirację z miłości ponad podziałami. I choć wampiry wciąż są na salonach, to warto rozejrzeć się za nową serią, ale, nalegam, bądźmy wierni muzyce zgromadzonej na wszystkich soundtrackach do serii. Zwłaszcza tej…
Marek Generowicz