Warszawa początku lat sześćdziesiątych dziewiętnastego wieku mało kojarzy się z sensacją, raczej bardziej z historią i polityką. W końcu rok tysiąc osiemset sześćdziesiąty trzeci jest pamiętany jako data powstania styczniowego, ale w cieniu wielkich wydarzeń toczyło się życie, z mniej lub bardziej codziennymi sprawami. Wizyta Anglika w Warszawie nie jest niczym niezwykłym, nawet jeżeli jest detektywem i to pracującym dla Scotland Yardu, może to niecodzienne, ale jak najbardziej możliwe. Trochę inaczej sytuacja zaczyna się przedstawiać gdy jego osoba pojawia się w kontekście pomocy udzielanej carskiej policji. Jakie zadanie stoi przed londyńską gwiazdą? Dotąd angielski detektyw słynął z rozwiązywania zagadek kryminalnych, ale czy i teraz w tym kierunku będzie podążał? A może jego umiejętności mają pomóc w tropieniu nie przestępców, a całkiem innych kręgów “podejrzanych”?
Warszawa to nie Londyn, a carskiej policji daleko do Scotland Yardu, chociaż co do tego drugiego naczelnik Teodor Fiodorowicz Tuchołka ma całkowicie odmienne zdanie. W końcu po co ktoś obcy ma się pętać po jego terenie i wściubać nos tam gdzie nie powinien? Odmiennie widzi to Mikołaj Czernyszewski, od kogo najlepiej uczyć się najlepszych metod pracy jak nie od najlepszego fachowca w tym zawodzie? Szczególnie, że ostatnio coś niepokojącego dzieje się w warszawskich zaułkach, a trudno kolejne znalezione ciała uznać za “dzieło” przypadkowych zbrodniarzy. Jednak te wydarzenia mało interesują carskich zwierzchników policji, inna nagląca sprawa jest priorytetem – zaginięcie arystokratki rosyjskiej i krewnej cara jednocześnie. Od “zniknięcia” minęło już trochę czasu, lecz efektów dochodzenia brak, za to krąży wiele domysłów i plotek. Większość opinii jest jednoznaczna – stoi za tym historia prawda prawie tak stara jak świat, ale Jonathan Whicher ma w tym temacie inne zdanie. Jak jednak prowadzić śledztwo w środowisku gdzie liczy się przede wszystkim reputacja, a osoby mogące cokolwiek powiedzieć zachowują daleko idącą dyskrecję? Po pierwsze zwracać uwagę na szczegóły, po drugie dopuszczać do siebie nawet to co wydaje się niemożliwe, a po trzecie korzystać z każdej nadarzającej się okazji pomocy. Familia Dołgorukich skrywa jeszcze jeden sekret, nader wstydliwy można by rzec, lecz i tutaj punkt widzenia angielskiego detektywa jest inny od reszty. Szacowna socjeta okazuje się równie zagadkowa jak i pozostali mieszkańcy grodu Warsa i Sawy, oba kręgi niezbyt ufają carskiej policji i brytyjskiemu jej odpowiednikowi. Na bok schodzą wątki polityczne, w końcu kryminalni specjaliści nie są od tropienia spisków, a wyjaśniania zbrodni! Może zapiski pewnej szlachetnie urodzonej panny kryją odpowiedzi? Ale co mogłaby mieć wspólnego z ofiarami znajdowanymi w zaułkach Powiśla? Wspólne grono towarzyskie raczej odpada, więc co innego łączy arystokratyczną aferę z zabójstwami Polaków? Klimat w Warszawie robi się coraz bardziej gorący i to nie jedynie z powodu śledztwa angielsko-rosyjskiego. Większość już wie, że coś się szykuje i do wybuchu może dojść w każdym momencie, pytanie tylko czy wszyscy są na to gotowi?
Autorzy dali czytelnikom retro kryminał, który mnie trochę kojarzył się z Arthurem C. Doyle’m, Warszawa i Londyn wbrew pozorom mają wiele wspólnego. Okazuje się, że wyspy brytyjskie to nie tylko S. Holmes, ale także równie błyskotliwy Jonathan Whicher, co ciekawe autentyczna postać historyczna. Splecenie rzeczywistych bohaterów z fikcyjnymi daje interesujący wynik, szczególnie, że moment historyczny jest przełomowy. Tło polityczne jako jeden z wątków intrygi jest zaskakującym pomysłem, co dodaje smaku całej opowieści, ale nie przesłania głównego motywu jakim jest śledztwo duetu funkcjonariuszy Scotland Yardu i carskiej policji. Dbałość o szczegóły oddaje klimat i specyfikę miejsc ukazywanych w książce oraz świetnie współgra z opowieścią sensacyjną. “Pan Whicher w Warszawie” to nie tylko kryminał dla wielbicieli klasyki, lecz również dla wszystkich, którzy cenią niebanalność i niespodziewane zwroty akcji.
Katarzyna Pessel – Taki jest świat