Na pytanie o datę końca II Wojny Światowej większość ludzi odpowie 8 maja 1945 rok, a tymczasem krwawe działania zbrojne toczyły się jeszcze przez kilka miesięcy na, i wokół, pacyficznych wysp. Właśnie tym tematem postanowili się zająć Polacy ze studia Wastelands Interactive znani z klasycznego podejścia do strategii.
Twórcy oddają w nasze ręce bardzo rozbudowaną i dopracowaną strategie turową. Tak, nie będziemy tutaj bić rekordów w klikaniu, by wyprodukować trotyrion żołnierzy, którzy zmiażdżą wrogą bazę. Tu mamy czas by dokładnie wybrać strategię i przemieszczać nasze wojska. Wracając do samej gry Storm Over the Pacific, pozwala rozegrać cztery rozbudowane kampanie od Chin przez Australię po cały konflikt na Pacyfiku, oraz dziewięć scenariuszy z wybranych bitew oraz rozbudowany tutorial. Autorzy dołożyli wszelkich starań, by dostępne armie oraz ich struktura był zgodne z faktami historycznymi. Gracze mogą wybrać każdą ze stron biorących udział w konflikcie. Oprawa graficzna jest bardzo czytelna, choć nie ma tu żadnych wodotrysków. Co do oprawy audio to po pierwszych 5 minutach po prostu ją wyłączyłem i zstąpiłem swoimi ?empetrójkami?. Programiści dają graczom bardzo dużą swobodę w działaniu na morzu, lądzie oraz w powietrzu, ponadto pozwalają na rozbudowę gospodarki i opracowywanie nowoczesnych technologii, oczywiście wszystko w ramach ówczesnych realiów. Któż z nas nie chciałby zmienić losów wojny i pobić kapitalistycznych amerykanów armią cesarza? Tak, tu jest to możliwe, ale już studzę wasze zapędy – Storm Over the Pacific jest grą raczej trudną, mimo, iż twórcy stworzyli bardzo przystępny i czytelny interfejs. Przeciętny Kowalski, znany jako osiedlowy Paton, który do tej pory zagrywał się Red Alert-em i innymi grami w tym stylu, będzie miał wielki problem z opanowaniem całości. Tu wszystko dzieje się spokojnie, a największym przejawem okropieństwa w grze są pojawiające się czaszki w informacji o rozbiciu oddziału. Mi osobiście gra przypadła do gustu i spędziłem z nią wiele godzin, choć tak naprawdę do końca jej nie rozumiałem.
W dostępnym tutorialu czułem się zagubiony, a w grze brakowało mi misji, która prowadziłaby gracza za rączkę, jednocześnie ujawniając wszystkie tajniki gry i wyjaśniała znaczenie poszczególnych symboli. Najgorsze jest to, że pomocy musiałem szukać w Internecie. Nie oszukujmy się, ta gra jest przede wszystkim dla wąskiego i bardzo wymagającego grona fanów strategii turowych.
Pozostali ludzie, tacy jak ja, będą zagubieni i nie pomoże tutaj bardzo dobre oddanie realiów ówczesnego konfliktu oraz możliwość dostosowania gry do swoich wymogów. Jak mogłoby być inaczej, jeśli samych opcji wyświetlania mapy jest co najmniej kilka. Wielkim plusem Storm Over the Pacific są niewielkie jak na te czasy wymagania sprzętowe i niska cena. Bardzo ciekawe jest to, że gra wydana została na świecie dwa lata wcześniej niż w Polsce. Autorzy mogliby pokusić się o dodanie języka polskiego, wówczas na pewno byłoby nam/mi łatwiej oswoić się z tą grą.
Storm Over the Pacific nie ma wyraźnego końca, a więc wojna na Pacyfiku może trwać i 100 lat, to dobra wiadomość dla tych najostrzejszych graczy. Wydaje mi się, że napisałem o swoich wszystkich odczuciach związanych z dziełem studia Wastelands Interactive pod tytułem Storm Over the Pacific i niestety muszę powiedzieć, że na razie odpuszczę sobie ten gatunek gier, mimo, iż za młodu zagrywałem się w planszowe Ardeny 1944, Wiedeń i tym podobne. Cóż, świat się zmienia i jak widać ja również.
Artur Borowski