Michael Buble powraca! Nazywany nowym Frankiem Sinatrą ten 38-letni wokalista wydał kolejną fenomenalną płytę, godną następcy multiplatynowego \”Crazy Love\”. Co więcej można zaryzykować, czy to nie lepszy album, przede wszystkim po tkwiącym w nim potencjale. Jest olbrzymi, a sam Michael Buble udowadnia, że właśnie jest w najlepszej formie, aby tworzyć muzykę będącą kolaboracją jazzu i popu.
\”To Be Loved\” jednak nie jest tak prostą płytą, aby móc ją zdefiniować jednym słowem. Nie stroi od chwytliwych, przebojowych dźwięków charakterystycznych dla muzyki popularnej, a jednocześnie nie odcina się od głównego nurtu, który reprezentuje Buble. Wybrzmiewa on przede wszystkim paroma improwizacjami i bogatą sekcją dętą.
Niestety płyta zawiera jedynie cztery autorskie kompozycje Kanadyjczyka, resztę stanowią covery przede wszystkim artystów, których Buble podziwia i ceni. Znajdziemy więc lekką i przyjemną wersję \”To Love Somebody\” Bee Gees, przebój z filmu \”Toy Story\” \”You\’ve Got a Friend In Me\” czy znaną na całym świecie \”Something Stupid\”, które tym razem zostało nagrane w duecie Buble-Witherspoon. Sam Kanadyjczyk ma sporą szansę stać się królem coverów, tym bardziej, że niekiedy przebijają one oryginały.
Na szczęście oryginalne kompozycje również budzą zachwyt i nie odstają od coverów znacznie bardziej znanych kawałków. Przede wszystkim singlowe \”It\’s A Beautiful Day\” pokazuje klasę godną wielkiego mistrza, jakim z pewnością jest już Buble. Co więcej to jeden z tych rodzajów piosenek, które kontynuują drogę poprzednich singli, a jednocześnie są osobnym tworem, który trudno pomylić z poprzednikami. Na większą uwagę zasługuje także \”Close Your Eyes\”, które jest najbardziej przejmującą kompozycją na płycie, a także przepiękną balladą. Od tej strony Kanadyjczyk rzadko się pokazuje.
\”To Be Loved\”, choć w większości złożony z coverów, jest autorską płytą Buble. Znane i lubiane kawałki przerobił na swój styl i wypadł w nich doskonale. Brakuje słów, aby opisać tak dobrą robotę, jaką wykonał autor \”Haven\’t Met You Yet\” od wydania poprzedniego albumu. W porównaniu z \”Crazy Love\” \”To Be Love\” wydaje się być bardziej żywiołowy, błyskotliwy, a przy tym emanujący pozytywną energią. Jazz to właśnie taka muzyka i takiego jazzu słucha się najchętniej. Nie męczy ucho, a daję chwilę wytchnienia i niezbędnego relaksu…
Marek Generowicz