Każdy człowiek potrzebuje miłości, bo bez miłości nie ma życia. Podświadomie szukamy swojej drugiej połówki, kogoś kto wypełni nam pustkę, która dopadnie kiedyś każdego singla. Nie lubimy samotności, ponieważ ludzie są istotami społecznymi. I dlatego mężczyźni potrzebują kobiet, a kobiety mężczyzn i to się nie zmieni.
Jennifer jest nieśmiałą dziewczyną, gra na kontrabasie, jest muzykalna, a mimo wszystko studiuje ekonomię, ponieważ tak doradził jej zaborczy chłopak. Kiedy pewnego dnia dowiaduje się od niego, że już nie mogą być razem, jej świat legnie w gruzach i nie będzie mogła się pozbierać. Dlatego też nie ma siły siedzieć na kolejnej imprezie i wychodzi wcześniej. Niestety na parkingu jeden z jej kolegów z roku próbuje ją zgwałcić. W ostatniej chwili z opresji ratuje dziewczynę nieznajomy chłopak. Jak potoczą się ich dalsze losy?
Literatura młodzieżowa w ostatnich latach bardzo się rozwinęła – już niemal połowa książek, które wychodzą na rynek jest skierowanych do dorastających czytelników. Niewiele z nich przekazuje jakieś wartości, zwykle są to powieści, które umilają czas i szybko się o nich zapomina. Jednakże tak jak w większości bohaterami są gimnazjaliści i licealiści, to jednak bardzo rzadko zdarza się, żeby główne role mieli studenci. Czy w Tak blisko… wyszło to na plus? Zdecydowanie tak!
Muszę przyznać, że już dawno tak bardzo nie wkręciłam się w książkę. Losy Jennifer i Lukasa pochłania się jednym tchem, ponieważ są niezwykle wciągające i porywające. Język jest bardzo lekki, ale barwny i ciekawy, a dzięki pierwszoosobowej narracji z punktu widzenia Jennifer możemy jeszcze bliżej poznać jej myśli i zrozumieć zachowanie. Kiedy razem z nią przeżywamy każdy kolejny dzień życia, nie możemy wręcz oderwać się od lektury, tak bardzo elektryzuje i wciąga.
Tak blisko… oprócz tego, że przybliża nam studenckie życie, zwraca uwagę na ważny temat, zwłaszcza w dzisiejszym świecie – gwałt. Myślę, że dobrze, iż autorka poruszyła ten trudny problem i muszę powiedzieć, że naprawdę świetnie ujęła to co niewielu dotąd się udawało. Można się z tej niby błahej powieści wiele nauczyć, mam nadzieję, że młodzież, która będzie ją czytać wyciągnie z niej jakieś wnioski.
To jedna z najpiękniejszych, najcudowniejszych książek młodzieżowych jakie czytałam. Naprawdę warto po nią sięgnąć – nie pożałujecie. W historii Jennifer i Lukasa zakochają się nawet ci, którzy nie przepadają za tym gatunkiem, ponieważ Tammara Webber łamie stereotypy i pogłoski. Ja polecam z całego serca!
Paulina Żmuda