Przeglądając zapowiedzi i nowości wydawnicze natknąłem się na niepozorną pozycję. Jej prosta, żółta okładka, z przedziwnym srebrnym znaczkiem niewiadomego pochodzenia, zainteresowała mnie na tyle, abym przeczytał opis lektury. Po kilku pierwszych zdaniach już wiedziałem, że będzie to książka dla mnie.
Wiedziesz z pozoru zwyczajne życie. Masz rodzinę, znajomych, chodzisz do szkoły. W weekendy zaś wyjeżdżasz trenować, aby stać się zabójczą maszyną, zdolną pokonać każdego, kto stanie ci na drodze. Od dziesiątek pokoleń 12 ludów przekazywało sobie wiedzę, doświadczenie i oczekiwało jednego. Znaku z nieba. Znaku od Nich… Znaku, który na zawsze odmieni życie na Ziemi, ogłaszając początek Endgame. Nikt nie spodziewałby się jednak, że zdarzy się to teraz. Jeśli masz od 13 do 17 lat, musisz wyruszyć w podróż, aby spotkać się z założycielami życia na naszej planecie i otrzymać pierwszą wskazówkę do odnalezienia Klucza Ziemi. Stawką jest przetrwanie twego ludu. Zabijaj i nie daj się zabić! Co ma być, to będzie!
Sięgając po \”Endgame\” byłem pewien, iż będzie to książka inna. Zaskakujący był dla mnie pomysł, iż czytelnik również może być uczestnikiem gry, a stawką są prawdziwe kwoty w złocie. Co kilka rozdziałów spotykamy szarawe strony z zagadkami i muszę wam przyznać, że ani jednej nie udało mi się rozwikłać. Ponadto, w lekturze znajdujemy niezwykle wiele odniesień i przypisów, a także współrzędnych geograficznych, które wyszukać trzeba w internecie i powiązać ze sobą. Specyficzne wydanie książki samo w sobie również jest tajemnicą. Cała ta aura wokół książki sprawia, że czyta się ją o wiele lepiej. Ma się wrażenie, iż my również mamy szansę na rywalizację i zwycięstwo. Mimo wszystko jestem niemalże pewien, że mało kto z was pokusi się o wzięcie udziału w konkursie, zatem skupmy się na samej książce.
Fabuła już po opisie wydała mi się bardzo ciekawa. Niestety, cały czas miałem wrażenie, że historię już skądś znam. Dopiero w połowie książki dotarło do mnie, że \”39 wskazówek\”, które czytałem ponad rok temu, opiera się dokładnie na tym samym schemacie – mamy kilka osób, które łączą się w sojusze i rywalizują o ogromny spadek, a żeby go zdobyć, muszą odnaleźć wskazówki – jedna prowadzi do drugiej. Miałem wrażenie, że \”Endgame\” jest nieco bardziej rozwiniętą i wygórowaną wersją tejże serii, ale warto zaznaczyć, że w przypadku dzieła Freya historia została nakreślona o wiele lepiej i ciekawiej. Niestety, nie potrafię również odeprzeć myśli, że kolejne schematy zostały zaczerpnięte z \”Igrzysk Śmierci\”. Gra jak rozrywką dla najwyższych sfer, 12 rodzin, rywalizacja, w której głównym narzędziem jest śmierć, zwycięstwo oznacza przetrwanie… Mimo wielu nawiązań do innych serii, uważam, że książkę czytało się świetnie. Połknąłem ją bardzo szybko, nie zważając na zauważalne podobieństwa. Choć główną część książki zajmują podróże i konfrontacje, kończące się nieuchronnie pojedynkiem, Frey stworzył bardzo interesujące tło i niezwykle zdawkowo przekazywał kolejne informacje, co podtrzymywało do samego końca napięcie. Szkoda, że wciąż nie dowiedziałem się zbyt wiele, a mam tyle pytań…
W książce nakreślonych zostało kilkunastu bohaterów. Rzadko mam okazję czytać książki, w których tak wiele postaci zostałoby przedstawionych szczegółowo. W \”Endgame. Wezwanie\” możemy poznać właściwie każdego członka gry. Frey pokusił się o prowadzenie narracji w czasie teraźniejszym, z perspektywy wielu różnych bohaterów. Myślę, iż jest to ważny i potrzebny zabieg, gdyż dał on nam pełny wgląd w to, co dzieje się w różnych częściach świata, jak gracze rozwiązują swoje zagadki i jak nieuchronnie zmierzają do miejsc, w których przyjdzie im zmierzyć się ze sobą. Mimo takiego przedstawienia wydarzeń, autor daje jednak do zrozumienia, kto jest według niego głównym bohaterem i jego poczynania opisuje najczęściej. W książce mocną stroną jest zatem dobra kreacja postaci. Może nie byli to bohaterowie pełni i głębocy, ale zaskoczyli mnie różnorodnością charakterów, zaciętością i ambicją w dążeniu do celu. Frey zaserwował nam całą gamę cech – mściwi, okrutni, nieznający łaski, miłosierni, dobrzy i honorowi. Gdyby spojrzeć nieco głębiej na tę historię, dostrzeżemy mechanizmy zachowań ludzkich. Jesteśmy w stanie przybrać maskę i udawać przyjaciół, aby za chwilę wbić sojusznikowi nóż w plecy. Obserwowanie sojuszy, czarnych myśli bohaterów i nagłych zwrotów akcji było naprawdę interesujące.
\”Endgame. Wezwanie\” to książka przygodowa z elementami fantastycznymi, choć rzeczy paranormalnych spotkamy tam niewiele. Frey użył zdecydowanie prostego języka, co wpłynęło na szybszą dynamikę utworu. Jego opisy były ciekawe, szczególnie opisy walk między rywalizującymi graczami. Mogłoby się wydawać, że przez całą książkę zdarzyło się niewiele – bohaterowie pojawili się tu i tam, aby na koniec znaleźć się gdzie indziej i zrobić coś, co mogliby zrobić już na początku. Nie każdego książka wciągnie; mi osobiście bardzo podobała się droga do poznania, co należy uczynić z tajemniczym dyskiem, który głowni bohaterowie zdobyli już na samym początku. Główkowanie nad zagadkami, które z początku wydawały się niemożliwe do rozwiązania, podążanie za losem i szukanie tego, co niedostrzeżone. Odkrywanie miejsc sprzed tysięcy lat, wykorzystanie najlepszej technologii jaka istnieje. Myślę, że głównym celem książki było opisanie drogi do punktu kulminacyjnego, a nie on sam. Mimo wszystko jednak, po tak burzliwym zakończeniu, z niecierpliwością będę oczekiwać drugiej części.
Myślę, że książkę mogę polecić każdemu, kto czuje się choć nieco nią zainteresowany. Możecie mi wierzyć, że lektura wciąga od samego początku, a pytania postawione u samych podstaw historii, ciągną się za nami aż do końca, utrzymując nasze zainteresowanie. Książka została napisana prostym językiem, a bohaterowie zostali nakreśleni poprawnie i dość dokładnie. Mimo powielonych schematów, tło powieści jest bardzo interesujące i zachęcające. Warto wspomnieć także o innym aspekcie lektury – szansa na zwycięstwo 2 mln złotych za rozwiązanie zagadek ukrytych w lekturze kusi, prawda? Polecam zatem raz jeszcze i oceniam na 8 na 10.
Damian Wojtunik