\”Czasem ktoś, kogo uważasz
za nieistotnego, okazuje się być tym, który wszystko zmieni\”.*
Zakończenie \”Driven.
Namiętność silniejsza niż ból\” sprawiło, że byłam na tyle ciekawa dalszych
losów bohaterów aby od razu sięgnąć po kontynuacje. Pierwszą część pomimo
schematyczności czytało się niezwykle szybko i przyjemnie – autorka nadrabiała
dialogami, przekazem emocji oraz iskrzeniem między bohaterami. Jaki okazał się
drugi tom? Lepszy, gorszy czy może trzymał poziom swojej poprzedniczki?
Colton ostrzegał Rylee
przed sobą, przed tym, że być może będzie ją celowo ranił i odpychał. Jednocześnie
nie potrafił jej zostawić i cieszył się, że nie chciała odejść. Rylee odkryła
przy nim co znaczy żyć i czuć, patrzeć na świat różnymi kolorami. Ich relacja
jest nieprzewidywalna jak pogoda i sami nie wiedzą jak zakończy się to co ich
łączy. Czy mężczyzna da sobie pomóc i szansę na normalne życie?
Przyznać muszę, a robię to
z dużą ulgą, że drugi tom jest lepszy, może nie idealny i posiada mankamenty,
ale odebrałam go o wiele bardziej pozytywnie. Bywało kilka fragmentów, które
nużyły i wlekły się niemiłosiernie, ale poza tym autorka stanęła na wysokości
zadania. W powieści dominują emocje, dodam iż tak sprzeczne i intensywne, że idzie
się w nich zatracić lub pogubić: od żalu po wybaczenie, od nienawiści po
miłość, od pasji i namiętności po czułe słówka i niewinne gesty. Bromberg gra
na emocjach, nie daje wytchnienia bohaterom i na ich przykładzie pokazuje jak
bardzo przeszłość wpływa na osobę i co może zrobić z ludźmi uczucie. Niby nadal
mamy tu schemat tylko, że tym razem coś się zmienia w tym jak autorka opisuje
wydarzenia, trudno przewidzieć następne kroki postaci, a ich decyzje mogą
szokować. Akcja raz pędzi, a raz toczy się powoli, co czasem odbierało
przyjemność czytania, ale w ogólnym rozrachunku na brak wrażeń narzekać nie
można.
Tym razem poznajemy punkt
widzenia obojga głównych bohaterów, co daje możliwość zagłębienia się w
psychikę Coltona i trochę lepiej zrozumieć jego lęki i obawy. To mężczyzna z
nie wyleczonymi bliznami wyrządzono niewyobrażalną i niewybaczalną krzywdę,
który uważa iż nie zasługuje na miłość i sam nie potrafi kochać. Teraz bardziej
rozumiem jego przerażenie przed zaangażowaniem, jego chęć ucieczki. Nie zmienia
to jednak faktu iż irytował mnie sposób
w jaki uciekał, jak z premedytacją ranił i odpychał. Jestem pełna podziwu dla
Rylee – chociaż jest krzywdzona, odtrącana pomimo kilku chwil słabości dzielnie
walczyła. Można to uznać za skrajną głupotę lub wiarę, że w końcu przebije się
przez mur jakim otoczył się partner.
\”Fueled. Napędzani pożądaniem\”
pozytywnie mnie zaskoczyło, bo nastawiłam się na poziom z pierwszego tomu, a
okazało się, że jest pod pewnymi względami lepiej. Historia wciąga i trudno
jest się od niej oderwać, zwłaszcza w momentach gdy dzieje się coś ważnego dla fabuły
lub kiedy trwa kolejna słowna potyczka między bohaterami. Nadal nie potrafię
zżyć się z bohaterami (a uwierzcie mi, że często przywiązuję się do postaci),
ale nie są mi obojętni i z zainteresowaniem oraz masą sprzecznych emocji
obserwowałam ich poczynania. Bromberg jest bardzo dobra w ukazywaniu emocji, w przeskakiwaniu
z jednej skrajności w drugą i te zakończenie zwalające z nóg oraz wywołujące
szok i konsternację. Po takim finale nie ma możliwości by nie sięgnąć po
następny tom – \”Crashed. W zderzeniu z miłością\”. I mam ogromną nadzieję, że
będzie on jeszcze lepszy.
\”Fueled\” to jeszcze więcej
emocji i wrażeń, sprzecznych sygnałów, pasji oraz namiętności. K. Bromberg się
rozwija, pracuje nad tym by pisać lepiej i pokazuje, że jednak potrafi odrobinę
zaskoczyć. Z czystym sumieniem mogę polecić serię osobom gustującym w romansach
z dużą szczyptą intymnych scen opisanych ze smakiem i pasją.
*K.
Bromberg, \”Fueled. Napędzani pożądaniem:, s. 353