Kiedy wybierałam do czytania \”Happy End\” liczyłam na jakiś lekki, nie
zobowiązując i zapewne przewidywalny romans, właśnie to też sugerował mi
blurb powieści. Spodobał mi się opis, okładka oraz tytuł. Moje
romantyczne \”ja\” już zacierało ręce na myśl o lekturze. Ostatecznie
dostałam niezupełnie to co oczekiwałam, ale czy się rozczarowałam?
Czterdziestosześcioletnia Sadie Fuller wychowuje samotnie
jedenastoletnią córkę i utrzymuje się z pisania. Pod prawdziwym
nazwiskiem tworzy zwykłe romanse, a pod pseudonimem K. T. Briggs romanse
z dużą dawką erotyki. Jest dobra w tym co robi i jej książki świetnie
się sprzedają. Pomimo niezbyt pasjonującego tryby życia potrafi opisać
kipiące namiętnościom i pożądaniem sceny. Jej monotonną egzystencje
przerywa pojawienie się pewnego mężczyzny. I to nie byle jakiego a
całkowicie podobnego do bohatera jej najnowszej książki. Jego przybycie
wszystko skomplikuje, ale nie w taki sposób jak się wszystkim wydaje…
Elizabeth Maxwell pozytywnie mnie zaskoczyła, bo prawdę mówiąc jest to
powieść lekka, z wątkiem romansowym, ale zarazem niezwykle zabawna i
zaskakująca. Tak, tak, dobrze widzicie – udało się autorce stworzyć coś
nieprzewidywalnego, może nie we wszystkim, ale jednak. Maxwell pisze
lekko, mogłabym nawet powiedzieć, że z luzem, który trafia do czytelnika
i sprawia iż książka czyta się praktycznie sama. Pomysł na fabułę mnie
rozbroił, nie jest czymś nowym tylko lekko przerobionym (podobny miała
Picoult w \”Z innej bajki\”), ale nie mogę odmówić autorce oryginalności,
bo obrała kierunek zupełnie inny niż się spodziewałam. Opisuje losy
kobiety nie wyróżniającej się zbytnio na tle innych, podchodzącej do
siebie z dystansem i potrafiącą z siebie żartować. Zmagającą się z
codziennością, wychowaniem córki oraz pracą, która niespodziewanie
dostarcza jej nieprzewidywalnych wrażeń. Historia została przepełniona
zabawnymi przemyśleniami, dialogami oraz sytuacjami. Akcja toczy się
wartko i nuda to ostatnie, co można zastać na kartkach tej książki, bo
dzieje się dużo i szybko.
Chciałabym się rozpisać na temat bohaterów, ale zdradziłabym przy tym za
dużo z fabuły, a tego bym sobie nie wybaczyła. Każdy jest inny i z
biegiem czasu daje się coraz lepiej poznawać równocześnie pokazując, że
nie można ich zaszufladkować, bo potrafią zadziwić i wywołać przeróżne
emocje. Autorka na ich przykładzie pokazuje, że nasze wyobrażenie
jakiejś osoby może odbiegać jaki ktoś jest w rzeczywistości. Udowadnia
również, że zawsze jest szansa na rozpoczęcie wszystkiego od nowa, jak
to w życiu bywa – małymi kroczkami. Ale na szczęście zasługuje każdy
niezależnie od tego co je daje.
\”Happy Endu\” się nie czyta, go się pochłania z uśmiechem na twarzy i
częstymi wybuchami śmiechu (nie polecam lektury na noc, gdy ktoś obok
śpi, może być niezadowolony kiedy zostanie wybudzony przez niepohamowany
chichot). Dawno nie czytałam książki, która by mnie tak bawiła i którą
odbierałam tak pozytywnie. Pomimo zaskakujących elementów to nic
odkrywczego, jestem tego świadoma, ale przeczytałam ją w kilka godzin
świetnie się przy tym bawiąc. Z wielkim zainteresowaniem i rozbawieniem
śledziłam losy bohaterów, nie mogąc przy tym wyjść z podziwu nad
kreatywnością powieściopisarki. Ona nie porusza się wydeptanymi
ścieżkami i stara się tchnąć coś nowego w znane nam schematy. Powieść
jest zabawna, urocza, słodka, ale bez przesady. Główna bohaterka pisze
erotyki (kocham motyw książki w książce), nie brak więc wiadomych scen,
które idealnie wpasowują się do całości nadając jej rumieńców i
intensywności. Polubiłam styl Elizabeth Maxwell i z całą pewnością będę
wracać do tego tytułu jeszcze nie raz. Liczę również na możliwość
przeczytania innych jej książek.
Mogłoby się wydawać iż Elizabeth Maxwell stworzyła historię zwyczajną,
ale to tylko pozory, bo pod tym płaszczykiem kryje się niebanalna
komedia romantyczna od której nie sposób się oderwać. \”Happy End\” to?
niezwykłe połączenie romantyzmu, humoru, seksu, inteligencji i jeszcze
raz humoru. Polecam!
*Elizabeth Maxwell, \”Happy End\”, s. 117