Stres to negatywne uczucie, które towarzyszy ludziom od zawsze. Nauczyliśmy się z nim żyć, jednak badania naukowe wykazują, że może być przyczyną poważnych chorób, między innymi nowotworowych. Każdy stara się radzić z nim na swój własny sposób. Ostatnio modne stały się kolorowanki dla dorosłych, dzięki którym kredkami rozładowujemy napięcie. Jak takie książeczki wyglądają i czy to rzeczywiście działa?
?Kolorowy trening antystresowy? Grupy Wydawniczej Foksal to dość pokaźnych rozmiarów książka wydana w formacie A4. Zawiera dwustronnie umieszczone, czarno-białe ilustracje do kolorowania. Wszystkie są bardzo szczegółowe i mają wiele, małych elementów. Widnieją na nich tytułowe wzory i ornamenty, ale również kwiatki, ptaszki, serduszka motylki – czego tylko dusza zapragnie. Niewątpliwie jest w czym wybierać.
Przez wzgląd na grubość pozycji nie wszystkie ilustracje wygodnie się koloruje. Te na początku i na końcu mogą sprawiać pewne kłopoty, jest ich jednak tyle, że wystarczą na rok i nie trzeba się tymi kilkoma, trudniej dostępnymi, przejmować. Wydawać by się mogło, że kolorowanie to zabawa dla dzieci. Takie drobne elementy wymagają jednak precyzji i skupienia, a dziecko, zwłaszcza młodsze, z pewnością nie dałoby sobie rady. Za to dla osoby dorosłej to prawdziwe wyzwanie i coś zupełnie nowego. Wystarczą kredki, stół i dobre światło by przenieść nas do zupełnie innego świata.
Czy takie kolorowanie rzeczywiście odstresowuje? Zapewne dla wielu osób sprawdzi się doskonale, ale przyznam szczerze, że mnie niekiedy irytowało. Szybko męczyła się niewprawiona ręka, kredki miały zbyt mało kolorów, drobne elementy nie zawsze współgrały tak jak bym chciała. Kolorowanie było więc zajmujące, ale z pewnością nie posiadało uspokajającego działania. To nie to samo co bazgrolenie na marginesie podczas nudnej konferencji. Wymaga nieco więcej zaangażowania.
?Kolorowy trening antystresowy? to bardzo przyjemna zabawa i taki jakby powrót do dzieciństwa. Do tej pory kolorowanka umiliła mi kilka wspólnie spędzonych chwil, a obrazków zostało jeszcze naprawdę sporo, więc myślę, że to nie koniec naszej wspólnej przygody. Tytuł idealnie nadaje się nie tylko dla własnej przyjemności, ale także na nietypowy prezent dla bliskich osób, które sądzę, że jeśli nie znają tematu, poczują się niezwykle zaskoczone. Myślę, że w przyjemny sposób – w końcu każdy nosi w sobie chociażby niewielki fragment artystycznej duszy.
Wiktoria Aleksandrowicz