Theresa Revay jest znaną w naszym kraju pisarką. Niestety dla mnie powieść Na drugim brzegu Bosforu była pierwszym kontaktem z jej twórczością. Użyłam zwrotu niestety nie przez przypadek. Bowiem ostatnia książka Revay nie zachwyciła mnie tak bardzo, jak innych czytelników.
W trakcie lektury zdarzyło mi się przeczytać kilka opinii zamieszczonych w sieci, a po skończeniu książki okazało się, że moja odbiega od tych, z którymi zdążyłam się zapoznać. Książka, która dla innych jest urzekającą, piękną i barwną opowieścią o miłości dla mnie jest raptem całkiem znośnym czytadłem, w którym papierowi bohaterowie przeżywają równie papierowe miłosne uniesienia. Być może problem mojego odbioru tej powieści polega na tym, że nie interesuje mnie aż tak bardzo historia I Wojny Światowej ? nie posiadam w związku z tym odpowiedniej wiedzy na jej temat, a co za tym idzie, podczas lektury trudno mi było odnaleźć się w realiach Stambułu. Książka opowiada w końcu historię mieszkańców znajdującej się pod okupacją Aliantów Turcji.
Główną bohaterką opowieści jest młoda Leyla Hanim, żona Selima, sekretarza sułtana Mahmeta VI. W domu, który dzieli ze swoją teściową panuje surowa atmosfera poszanowania pradawnych tradycji, jednak ten porządek zostaje wkrótce zaburzony. Rezydencja młodego małżeństwa zostaje zarekwirowana przez francuskiego oficera i jego rodzinę, a Leyla zachęcona przez brata, który powrócił z Berlina i na przekór przekonaniom męża-tradycjonalisty, angażuje się w walkę o zmiany we własnym kraju. Mieszkańcy obydwu brzegów Bosforu zostają zmuszeni do życia między Zachodem symbolizującym nowe i nieznane, a Orientem, który oznacza wszystko co dotychczas przynosiło im stabilizację i honorowało przeszłość. Za to Leyla stanie przed wyborem serca, bowiem spotkanie z Hansem Kästnerem, berlińskim archeologiem i lojalnym zwolennikiem Mustafy Kemala Atatürka da iskrę, która wznieci w sercu dziewczyny ogień, którego istnienia się nie spodziewała.
Bohaterowie powieści prezentują różnorakie postawy i jest to ich ogromna zaleta, jednocześnie głębsze cechy ich charakterów wynikające już nie tyle z przekonań, co doświadczeń są dość pobieżnie zarysowane, przez co żadna z postaci nie stała się dla mnie realistyczna. I właśnie przez to trudno było mi wejść w opowiadaną historię. O ile Stambuł został przedstawiony pięknie i egzotycznie, o tyle ludzie go zamieszkujący wydali mi się jedynie szkicami, zamieszkującymi papierowe strony, a przecież ta historia, choć nie dosłownie, miała miejsce. Autorce udało się jednak zachować równowagę pomiędzy opisami zakazanego uczucia, a rozterkami targającymi obolałe po wojnie miasto. Przy czym należy zauważyć, że miłość między bohaterami jest ukazana dość naiwnie i można przewidzieć jej rozwój, jak i zachowania obydwojga. Dlatego też na wiele większą uwagę winny zasługiwać opisy zmian zachodzących w Turcji po zakończeniu Wielkiej Wojny, choć te z kolei ukazane są w powieści dość lakonicznie.
Powieść Na drugim brzegu Bosforu z pewnością nie porywa, z drugiej strony nie nudzi aż tak bardzo. Zdecydowanie jest to książka prosta i nie wymagająca, choć tło historyczne wygląda na całkiem przemyślane i oddane realistycznie (oceniając laickim okiem). Myślę, że najbardziej usatysfakcjonowani lekturą będą ci czytelnicy, którzy znają twórczość autorki i ją cenią. Ja raczej po więcej jej książek nie sięgnę. Wynika to nie tyle z zawodu lekturą, co raczej z braku czasu na czytanie książek zwyczajnych, prostych, poprawnych, które spełniają jedynie minimum stawianych przed lekturą wymagań.
Żaneta Fuzja Wiśnik