\”Miłość jest piękna,
czysta i wyidealizowana, ale tylko wtedy, gdy jest niespełniona. Nie ma wtedy
okazji pokazać swojego brzydszego, nieidealnego oblicza: zazdrości,
zaborczości, zawodu, zdrady. Kiedy nie oczekujesz i nie spodziewasz się
niczego, nic nie może cię zaskoczyć i zranić\”.[1]
Kolejny debiut na moim
czytelniczym koncie za mną. Czemu skusiłam się akurat na \”Kiedy na mnie
patrzysz\” a nie jakiś inny? Co ta książka miała w sobie? Początkowo sam blurb, który zapowiada powieść taką
jaką lubię, pełną emocji, trudnych decyzji, z masą wrażeń. Czy rzeczywiście tak
było?
Pewnego deszczowego dnia
Karina jadąc samochodem zauważa potrąconego psa, zatrzymuje się by mu pomóc,
ale nie bardzo wie jak może go przenieść skoro najmniejszy ruch bardzo go boli.
Niespodziewanie z pomocą przychodzi zupełnie obcy człowiek, który widząc ją i
psa postanawia pomóc. Zawożą go do weterynarza i czekając na wieści o
poszkodowanym odbywają krótką i niezbyt miłą pogawędkę. Aleksander – bo tak ma
na imię – czuję potrzebę przebywania z dopiero co poznaną kobietą, podoba mu
jak się złości i wie, że musi zobaczyć się z nią ponownie. Tylko czy ona chce
tego samego?
Jak na debiut autorce
wyszła całkiem fajna historia. Fabuła jest połączeniem kilku gatunków –
erotyku, romansu i tak popularnego New Adlut tyle, że w polskiej wersji – które
bez żadnych zgrzytów współgrają ze sobą i tworzą ciekawą powieść. Agata Czykierda – Grabowska ukazuje jak
wielka i znacząca może być siła miłości. Pozwala ona na nowo uwierzyć, że można
być szczęśliwym, że nie straciło się umiejętności śmiania, odczuwania radości i
innych pozytywnych uczuć. To ona daje silę by walczyć z przeciwnościami losu i
się nie poddawać do ostatniej chwili. Pokazuje również, że czasem przez brak rozmów
czy mylnie zrozumianych słów a także scen zazdrości może dojść do nieporozumień
i niepotrzebnych sprzeczek. Powieść może nie wyróżnia się niczym specjalnym,
początek trochę się wlecze i opornie się go czyta, ale nie mogę odmówić jej
swoistego magnetyzmu ponieważ jak już się w nią wgryzłam na dobre trudno było mi
ją odłożyć. Przemyślana, niemalże dopracowana, zabawna, wzruszająca, wywołująca
rumieńce.
\”(…) robimy wszystko, żeby
kogoś nie zranić, a na końcu ranimy go jeszcze bardziej\”.[2]
Chociaż w całym utworze
najwięcej jest o Karinie i Aleksandrze, to autorka nie zapomniała o reszcie
postaci, równie ważnych, bo ich losy splatają się z głównymi bohaterami.
Poznajemy więc Karinę, kobietę okrutnie potraktowaną przez drugiego człowieka
przez co zmieniła się w kogoś zupełnie innego, bojącego się nowych osób i
tłumów, nie potrafiącą żyć jak kiedyś. Jest też Aleksander z pustką i
beznadzieją w oczach, żyjący z dnia na dzień, nie angażujący się, szukający
zapomnienia w przelotnych związkach. Wytatuowany, buntujący się, borykający się
z wielką niewiadomą. Są także Marta (najlepsza przyjaciółka Kariny), Ewa (mama
głównej bohaterki), Anna i James (siostra Aleksandra i jej przyszły mąż) oraz
dziadkowie i rodzice rodzeństwa. Ich losy splatają się z głównym wątkiem a
wszyscy są wielowymiarowi i wyróżniający się na tle pozostałych. Widać przyjaźń
dziewczyn, nie da się nie spostrzec uczucia łączącego narzeczeństwo. No i
najważniejsze, autorka po mistrzowsku stworzyła relację między Kariną i Alkiem,
która aż kipi od przeskakujących między nimi iskier, utarczek słownych i
wzajemnego wsparcia.
Trochę trwało zanim Czykierda
– Grabowska przekonała mnie do siebie, bo początkowo wszystko wydawało mi się
ciągnąć w nieskończoność (i bynajmniej nie chodzi mi tu o czas trwania
poznawania i zbliżania się do siebie przez bohaterów), ale im dalej w fabułę
tym było coraz lepiej. I chociaż pomimo pojawiającej się schematyczności nie
mogę odmówić autorce pomysłowości w plątaniu ścieżek postaci. Działo się dużo,
było śmiesznie, smutno, erotycznie, wzruszająco i boleśnie. W jakimś, nie
zauważonym przeze mnie, momencie wsiąkłam w powieść i wraz z bohaterami
przeżywałam kolejne wydarzenia nigdy nie wiedząc co napotkam na następnej
stronie. To niesamowite i zarazem przerażające jak jeden człowiek może być
uzależniony od drugiego, jak rozpaczliwie pragnie jego akceptacji, zrozumienia,
wiary i miłości. Przyznaję, że z zapartym tchem śledziłam rodzącą się więź
między Kariną i Alkiem, autorka drobiazgowo opisuje ich emocje, rozmowy i to
jak na siebie oddziałują. Liczę, że to nie jest jedyna książka Czykierda –
Grabowskiej, bo chętnie poczytałabym coś jeszcze jej autorstwa.
\”Kiedy na mnie patrzysz\”
jest sporym tomiszczem, ale nie ma co się zrażać owym faktem. Powieść zadowoli
fanów powieści lekkich, przyjemnych z dużym poczuciem humorów, ale jednocześnie
nasączonych bólem i życiowymi aspektami. Autorka napisała słodko – gorzką historię
kilku postaci i tym samym dała swoim czytelnikom książkę, której po
przeczytaniu się nie zapomina.
\”(…) życie to tylko
pojedyncze chwile, a wszystko pomiędzy nimi to nic nie znaczące przerywniki,
które łączą je w całość. Tylko te chwile mogą coś zmienić…\”.[3]
[1] A.
Czykierda – Grabowska, \”Kiedy na mnie patrzysz\”, s. 22
[2] Tamże,
s. 290
[3] Tamże,
s. 295
Irena Bujak,
http://zapatrzonawksiazki.blogspot.com/