O Annie Jantar napisano wiele, przy okazji kolejnych rocznic katastrofy na Okęciu, znani i lubiani wspominają wspaniale zapowiadającą się piosenkarkę, podkreślają szok i ból jaki stał się ich udziałem po katastrofie. Anna Jantar wyrasta do roli świętej, bo wiadomo, że o zmarłych albo dobrze, albo wcale. Wspomina się czasami kryzys jej małżeństwa, mówi się o mężczyźnie dla którego chciała porzucić męża, do którego chciała odejść po powrocie ze Stanów. Jak było, zapewne się już nie dowiemy. O problemach małżeńskich Marcin Wilk wspomina, cytuje list jaki znaleziono we wraku samolotu. Napisany przez męża – Jarosława Kukulskiego, żarliwy list, wyrażający nadzieję, że nie wszystko skończone?
Ta biografia opowiada o Annie Jantar, utkana ze wspomnień, faktów, kreśli obraz zwykłej dziewczyny, flirciary, mającej problemy z systematyczną nauką, szczęśliwej i zakochanej kobiety, dumnej matki. Anna Jantar pochodziła z normalnej rodziny, miała marzenia, nie obcy był jej słomiany zapał. Rezygnacja z fortepianu, z gry, chociaż poprzedzona wyjaśnieniami o małych dłoniach, jest normalny dla nastolatki, która woli bawić się z rówieśnikami, niż ćwiczyć gamy. Normalne! Młodość w PRL-u biurokracja, dziwne wymagania, którym poddać miało się również środowisko artystyczne, uwypuklają jej normalność. Cieszę się, że w książce pokazaniu piosenkarkę jako zwykłą dziewczynę, o specyficznym poczuciu humoru, mającą wady, kochającą życie ale i mającą swoje problemy.
Do tej pory zwykle podkreślano tragiczną melancholię spowijającą jej postać, w smutnych oczach, smutnym uśmiechu dopatrywano się zwiastunów tragedii, jaka miała ją spotkać. Ta książka trochę to odczarowuje i usuwa dystans.
Z drugiej jednak strony, książka pisana we współpracy z rodziną; z córką i matką, z przyjaciółmi. Niestety mam złe doświadczenia jeśli chodzi o takie zabiegi. Wspomnimy chociażby, niemalże hagiograficzną opowieść Ewy Curie o swojej matce. W Tyle słońca, nie mamy żadnych przykrych fragmentów, Anna Jantar w tej biografii jest kryształowa, owszem mamy opis jej wybryków z młodości, ale są to wybryki typu makijaż, umawianie się z kilkoma chłopakami jednocześnie. Ja nie wiem, może faktycznie była idealna, możliwe? ciężko jednak uwierzyć w taką wersję wydarzeń i mam pewien niedosyt.
Tak jak wspomniałam na początku, ponieważ książka zawiera liczne fotografie, fragmenty tekstów piosenek, skany listów, tekstu nie ma tak wiele i książkę dosłownie się połyka. Jest napisana bardzo sprawnie, więc czyta się ją naprawdę nieźle. Autor opisuje również realia tamtych lat i tamtego świata, więc książka będzie prawdziwą gratką dla tych, których fascynuje życie świata artystycznego PRLu.
Nie mogę nie polecić tej książki, warto ją przeczytać, mimo drobnych wad, mimo pewnego przesłodzenia. Naprawdę ciekawie się czyta!