Laur to refleksyjna wyprawa w głąb rosyjskiej duszy. Opowiada o chłopcu który przebywa drogę od sieroty do świętego szaleńca. Czytając każdy z fragmentów, przy znajomości historii Rosji, możemy odnaleźć w bohaterze fragmenty innych rosyjskich bohaterów. Nie tylko Rasputina, który będzie pewnie pierwszym skojarzeniem. Ta książka to opis prostych prawd, dużo refleksji o ponadczasowych mechanizmach. Nie ma w niej zbyt dużo dialogów, fabuła i styl są bardzo charakterystyczne, ale nie sposób się jej oprzeć. Naprawdę!
Książka została nagrodzona rosyjską nagrodą Wielka księga w roku 2013 nie mam pojęcia o współczesnym rynku książki w Rosji, ale jeśli maja tam więcej takich książek – to jest czego żałować. Ona jest taka jak Rosja melancholijna, wciągająca, nieco mroczna, pełna tajemnic.
Nie czyta się jej jednym tchem, wymaga przemyśleń. Trzeba mieć do niej odpowiedni dzień, trochę wolniejszy, żeby wieczorem mieć jeszcze siłę do przemyśleń. Dlatego lektura Laura zajęła mi sporo czasu. Powieść nie jest szalenie dynamiczna, ale na nudę też nie można narzekać, no i jak sądzę w takiej literaturze, akcenty rozkładają się inaczej. Chciałabym namawiać do zapoznania się z tą książką, bo nie wiem czy szata graficzna przyciąga odpowiednio. Moim zdaniem intryguje, zatrzymuje wzrok. A i tak najważniejsze jest wnętrze!
Warto i trzeba czytać takie książki. Jewgienij Wodołazkin jest porównywany do Umberto Eco, nie wypowiem się, bo nie znam zbyt wielu dzieł Eco, ale powiem Wam, że mam nadzieję iż Wodołazkin niedługo sam będzie sobie reklamą, nie sądzę by ktoś miał inne zdanie po przeczytaniu Lauru.
A wnętrze tej powieści jest wyjątkowe, naprawdę powinniście się zapoznać.