Sporo słyszałam na temat autorki, która zasłynęła dzięki powieścią zostań, jeśli kochasz oraz wróć, jeśli pamiętasz. Szczerze
mówiąc miałam pewne obawy względem najnowszej pozycji. Nie do końca
czułam się przekonana czy historia jaką ukazała pani Forman wpisze się w
mój czytelniczy gust. Z drugiej strony miałam nadzieje, że fabuła nie
będzie zbyt banalna, a bohaterowie okażą się wyraziści oraz ciekawi.
Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością znanej pisarki, jakie są
więc wrażenia i czy zechcę zapoznać się z kontynuacją? Zapraszam do
dalszej części opinii.
Młodziutka
Allyson spędza wakacje w Londynie, jest to wyjazd nagroda, którą
zaserwowali rodzice swojej jedynaczce za bardzo dobre ukończenie szkoły.
Zwiedzanie Europy ma być miłym wspomnieniem w czasie nauki na studiach,
kiedy to będzie musiała zająć się bardziej przyziemnymi sprawami. Bo
przyszła studentka ma zaplanowane życie na najbliższe lata, wszystko
dzieje się według ścisłego porządku. I chyba do wspomnianych wakacji nie
odczuwała z tego powodu dyskomfortu, do czasu. Kiedy to ostatniego dnia
postanawia udać się wraz z koleżanką na inny spektakl, niż ten
zaplanowany przez opiekunkę grupy. Właśnie tam, w miejscu gdzie nie
powinna się znaleźć poznaje Willema, chłopca żyjącego z dnia na dzień,
nie wiedzącego co stanie się jutro. Jest w nim coś co przyciąga Allyson,
może ta niewiadoma, może korzystanie z życia w dość nietypowy sposób,
który dla dziewczyny wydaje się przerażający i nieodpowiedni? Jednak w
chwili gdy chłopak proponuje by spędziła z nim jeden dzień w Paryżu,
robi coś czego nigdy by sama po sobie się nie spodziewała. Spontaniczna
decyzja, tak naprawdę odważna i ryzykowna, ale tego dnia nie ma już
poważnej i zdyscyplinowanej Allyson, zastępują ją inna osoba. Najbliższe
dwadzieścia cztery godziny odmienią poukładaną nastolatkę. Wywołają
wiele nieznanych odczuć. Ukażą świat z innej perspektywy. Sprawią, że
nic już nie będzie jak do tej pory, szczególnie ona sama. Jeden
dzień…, jedna podróż, jeden człowiek…
Przyznam się, że jestem usatysfakcjonowana lekturą Tego jednego dnia. Wprawdzie
martwiłam się, czy fabuła nie okaże się zbyt monotematyczna, ale nie.
Widać, że autorka bardzo starannie podeszła do tematu. I mimo, że nie
jest on w pod pewnym względem czymś nowym, to od samego początku po
ostatnią stronę czytałam z niesłabnącym zainteresowaniem. Każda postać
została wyraziście wykreowana, co jest bardzo wielkim plusem, ponieważ
osobiście nie znoszę gdy bohaterowie są płascy i nijacy.
Druga
sprawa, świetnie został wpleciony teatr oraz sztuki Szekspira, bardzo
dokładnie, a raczej dogłębnie wprowadzona analiza fenomenu znanego
artysty. Z ogromnym zaciekawieniem śledziłam właśnie te wątki. I
przyznam szczerze, że był to strzał w dziesiątkę. Mądrze i przemyślanie
wykorzystane.
Autorka
w interesujący sposób ukazała przemianę Allyson, która z bardzo
ustatkowanej młodej panienki wcieliła się w kogoś zupełnie innego. I
chociaż odgrywana rola trwała zaledwie dobę, to pozostawiła trwały ślad w
pamięci oraz emocjach dziewczyny. Mógłby się ktoś pokusić o
stwierdzenie, że historyjka naciągana, wręcz niemożliwa. Nic bardziej
mylnego. Każda sytuacja, każda reakcja, emocje zostały przedstawione
tak realnie, że chyba lepiej nie można było. Sama, choć już od dawna
wiek nastoletni mam za sobą, wczułam się w postać Allyson, i chociaż z
początku męczyła mnie jej konserwatywność, tak później rozumiałam każdą
reakcję na sytuację w której się znalazła. Kibicowałam oraz podziwiałam w
uparciu i determinacji dążenia do wytyczonego celu.
Niesamowicie
polubiłam Dee, wspaniały i oryginalny młodzieniec, świetna postać,
jestem przekonana, że każdy obdarzył, albo obdarzy go sympatią.
W
ogólnym rozrachunku muszę stwierdzić, że ku mojej ogromnej radości
bohaterowie są mocnym filarem książki, nieszablonowi, nie sztuczni.
Począwszy od opiekunki grupy, po przypadkowo spotkanej Wren.
Mogłabym
wymieniać i wymieniać, ale najlepiej będzie jeżeli sami zapoznacie się
ze świetną książką, która porusza naprawdę wiele tematów. Pierwszą
miłość, odnajdywanie samego siebie oraz własnych aspiracji, trudnych
relacji z rodzicami. Niby banały, ale jakże ważne w życiu każdego
młodego człowieka. Jestem jak najbardziej na tak. Poczułam niezmierny
żal gdy odkładałam na półkę zakończoną lekturę, ze zniecierpliwieniem
oczekuję kolejnej części, gdyż zakończenie podsyciło moją ciekawość.
Podsumowując, Ten jeden dzień jest
mądrze i bardzo interesująco napisaną historią o młodych ludziach,
którzy za sprawą jednego dnia odnaleźli się i pogubili. Zakochali i
zranili.