Hm, ciężko opisać fabułę, bo akcja jest prowadzona specyficznie… najpierw mamy tajemniczy telefon do nieznanej nam osoby… później akcja przeskakuje na początek lat dziewięćdziesiątych. Trójmiasto świat mafii, bezwzględnej, wydobywającej ropę, bursztyn, trzęsącą miastem… to wtedy zaczyna się cała ta historia. Od dwóch braci, których wujek jest głową mafii. Mija dwadzieścia lat, do Trójmiasta wraca była policjantka, która zajęła się profilowaniem, jako metodą śledczą, robi doktorat w Anglii, ale wyjeżdża stamtąd, aby nie dać harbuza i tym samym nie stracić przyjaźni swojego promotora. Zostaje zaangażowana przez współwłaściciela kultowej knajpy w mieście, który czuje się zagrożony… pech chce, że bardzo prędko ginie nie on, a jego wspólnik, właśnie w tej knajpie. Jednak jest w tym wszystkim szczęście, jedna z ofiar strzelaniny przeżyła napad i nawet pamięta sprawcę, tylko, że to szczęście też nie jest absolutne, bo jej wyjaśnienia kłócą się z ustaleniami biegłych. Profilerka Sasza włącza się do sprawy i zaczyna grzebać w sprawach, które mogą popsuć interesy wielu osobom.
Taki jest ogólny zarys fabuły, tytuł i ta inskrypcja pod tytułem nie są dokładnie adekwatne, gdyż sprawa nie koncentruje się tylko na zapachu, ale faktycznie gra on ważną rolę. Zaś tytuł… sądzę, że różnie można go tłumaczyć… nie będę snuła moich filozoficznych dywagacji, bo bym pospojlerowała.
Powiem wam jedno, książka diabelnie wciąga, ona jest grubiutka, ale czyta się jednym tchem… gdy już się w nią wciągnie, trochę mi to zajęło, to nie sposób jej odłożyć… Znowu miałam tak, że z jednej strony chciałam JUŻ przeczytać i wiedzieć jakie jest rozwiązanie, a z drugiej nie chciałam kończyć… bo jak to?! Nie wiem kiedy będę miała Okularnika.
Napisałam wcześniej, że nie jestem bezkrytyczna, padały zarzuty, że książka jest przegadana, ogólnie – nie zgadzam się, ale koło strony pięćsetnej, już mi się zaczęło dłużyć, tyle wątków, osób, uważam, że Bonda ociera się o wirtuozerię, a sto stron mniej uczyniłoby książkę doskonałą.
Nie znaczy to, że książka jest zła, podobał mi się klimat, widać, że autorka włożyła dużo pracy w poznanie klimatu policji i komendy, bo to nie jest to co widzimy w amerykańskich filmach i kiepskich serialach, ale czuć prawdę, atmosferę komendy, mamy jakieś realia, piszę jakieś, bo ja nie miałam bliskiej styczności z tego kalibru sprawami, więc nie chcę się definitywnie wypowiadać… ale ogromny plus.
Ciekawy też motyw profilowania. Nie mogę się doczekać kolejnych tomów, jestem bardzo na tak jeśli chodzi o twórczość Bondy bo tej jednej lekturze!! Czekam na więcej!!