To
akurat moje drugie podejście do tej konkretnej powieści
Dostojewskiego. Pierwszy raz próbowałam czytać dziesięć lat temu
na wakacjach, gdy miałam mega mocną fazę na klasykę. Niestety nie
zmogłam Idioty
i gdzieś tkwiło to we mnie, jak wyrzut sumienia, dlatego gdy tylko
wyszło wznowienie i to jeszcze w tej ślicznej serii wydawnictwa MG,
uznałam, ze trzeba nadrobić brak. Ciekawa byłam, czy po latach
Dostojewski mnie zachwyci. Zachwycił kiedyś, w liceum, ale czy
nadal ma to coś co mnie zahipnotyzuje?
Ze
Szwajcarii do Rosji wraca ostatni żyjący członek możnego rodu.
Nazwisku zacne, ale grosza przy duszy brak. Chodzą słuchy, że w
Szwajcarii leczył się na nerwy. W Rosji ma rodzinę w której są
trzy urodziwe córki, a jeszcze w pociągu słyszy o pewnej kobiecie,
którą również będzie dane mu spotkać. Książę Myszkin jest
człowiekiem, do którego szybko przylgnie łatka, tytułowego
idioty, tylko dlatego, że jest? dobry. Chce wcielać
chrześcijańskie ideały w życie, a to wiadomo, że nie jest zbyt
popularne. A w końcu to w Rosji ukuto pojęcie: jurodiwy, święty
szaleniec, szaleniec Chrystusa. Tam gdy wierzy się za bardzo, prędko
trafia się do koszyka: Idiota.
Powieść Fiodora Dostojewskiego to nie jest powieść o religii, ale
fascynujący portret Rosji i Rosji, cała gama ciekawych bohaterów,
zwłaszcza postacie kobiece są cudownie napisane.
Przyznam,
że na początku byłam przerażona, zapowiadało się, że będzie
powtórka, czyli, że Idiota
mnie uśpi i znudzi, a nie wciągnie. Pierwsze rozdziały roją się
od nowych imion, otciestw, czyli patronimów i nazwisk. Człowiek nie
jest w stanie tego ogarnąć, więc co chwilę wachlowałam kartkami,
żeby sprawdzić, czy ta postać, to ta co myślę, że ta, czy może
inna. Gdy już z grubsza wszystkich poznałam, zrozumiałam kto jest
kto, a także kto z kim, nieco odetchnęłam i zaczęłam się
delektować tym co napisał Dostojewski. Napisał szalenie barwną
opowieść, która zaskakuje zwrotami akcji, pokazuje różne
odcienie człowieczeństwa. Ma bohaterów wzruszających i zabawnych.
A zabawa w opowiadanie najgorszego uczynku, jest już picuś glancuś.
Cudowna! No i wzruszająca!
Na
pewno nie jest to książka do połknięcia w jeden dzień, ja
czytałam ją ponad miesiąc, powoli, raz szło mi jak po grudzie,
innym razem nie mogłam się oderwać. Literatura rosyjska nie jest
lekka i przyjemna, zawiera w sobie, jakby cząstkę mroku otulającego
duszę. To jest widoczne zwłaszcza u Dostojewskiego.
Polecam
Wam bardzo gorąco, chociaż moim zdaniem to zdecydowanie lektura na
którą trzeba przeznaczyć więcej czasu, żeby w pełni ją
docenić.
Katarzyna Mastalerczyk