Paulina Simons kupiła sobie serca wielu czytelniczek trylogią o Tatianie i Aleksandrze. Obecnie na rynku pojawiła się jej najnowsza powieść \”Samotna gwiazda\”. Podobno pomysł napisania książki zrodził się podczas podróży polską koleją.
\”Samotna gwiazda\” to opowieść o kilkorgu młodych Amerykanach, którzy odbywają podróż po Europie. Odwiedzają między innymi Rygę, Treblinkę, Kraków i Warszawę. Odkrywają miejsca naznaczone trudną historią.
Początkowo celem podróży miała być Barcelona, jednak rodzice głównej bohaterki (Chloe) nie chcą się zgodzić na wyjazd niepełnoletniej córki w dodatku w towarzystwie chłopaka. Tak więc przez około sto stron mamy problem otrzymania zgody rodziców. Przyznam, że dla mnie ta część książki była niezwykle nużąca. Na szczęście w odpowiednim czasie pojawiła się babcia bohaterki i przyspieszyła nieco rozwój akcji. Młodzi mogą jechać, w dodatku babcia obiecuje pokryć koszty wyprawy, ale stawia bardzo konkretne warunki.
Z pewnością Simons udało się pokazać Europę oczami młodych Amerykanów. Odkrywają oni na naszym kontynencie miejsca pamięci bardzo trudnej historii, między innymi Treblinkę. Być może ulokowanie akcji w polskich miastach (np. Warszawa i Kraków) czyni książkę ciekawszą dla polskiego czytelnika. Mnie jednak powieść rozczarowała. Nie oddziałała na moje emocje.
Paullina Simons wykorzystała w powieści topos wędrówki oraz motyw klasycznego homo viatora. Bohaterowie wędrują nie tylko w poszukiwaniu nowych miejsc i historii, lecz przede wszystkim odkrywają siebie, dojrzewają. Jest tu oczywiście również miejsce na miłość i przyjaźń, kłamstwa i lojalność.
Ponadto autorka ukazuje wydarzenia z różnych punktów widzenia. W powieści nie ma jednego narratora. Na początku pojawia się narracja trzecioosobowa, z czasem Simons pozwala opowiadać bohaterom.
I tak jak postacie wydają się ciekawie przygotowane, tak konstrukcja fabuły niekoniecznie przypadła mi do gustu -niepotrzebnie rozciągnięta.
\”Samotna gwiazda\” mnie rozczarowała, w niczym nie przypominała emocjonującej powieści o Tatianie i Aleksandrze. Niestety nie porwała mnie, a wręcz często nużyła.
Anna Sakowicz