Zimna noc, śnieg i
wichura. Ale nie widzisz w tym nic złego. W końcu jedziesz na
upragniony urlop. Pierwszy raz od bardzo dawna odcinasz się zupełnie
od pracy. Zero przestępców, żadnych zbrodni, tylko Ty i wakacje.
Kiedy jednak jesteś detektywem, nawet niepozorny wypadek może
spowodować… otwarcie śledztwa.
\”Szkarłatna lilia\”
zaczyna się zachęcająco. Już na początku wita nas przyjemna,
zimowa grafika, a następnie wybór 4 poziomów trudności, z czego
jeden zakłada możliwość samodzielnego skomponowania opcji.
Następnie wcielamy się
w rolę pani detektyw, która swój urlop ma zamiar spędzić w
górach. Pech chce, że nie dojeżdża na miejsce. Po drodze
przytrafia jej się wypadek. Ale nie ma problemu… ledwie kilka
kroków dzieli ją od pobliskiego hotelu. Gdy jednak jest na miejscu,
okazuje się, że dzieją się tam dziwne rzeczy. Zamarznięci
ludzie, tajemnicza historia miłości i nienawiści. A te wszystkie
sekrety tylko czekają na rozwiązanie.
Szybko buduje się bardzo
ciekawy i wciągający klimat. Jest lekko przerażająco, trochę
strasznie. Nie brakuje też klasycznych numerów typowych dla filmów
?z dreszczykiem?, a więc możemy się spodziewać trzaskających
drzwi, zaników prądu i przeciwnika wyskakującego zza pleców.
Ponieważ gramy panią
detektyw, zadbano również o możliwość wykorzystania jej
zawodowych umiejętności. Ciekawostką jest więc poszukiwanie
śladów, a następnie układanie ich w porządku chronologicznym W
ten sposób poznajemy wydarzenia, które miały miejsce wcześniej.
Jak możemy się
spodziewać, podczas gry konieczne jest rozwiązanie kilku plansz z
poukrywanymi przedmiotami. Sceny te są piękne dla oka, nie
pojawiają się jednak zbyt często. Denerwować może za to fakt, że
uaktywniają się co jakiś czas, często bez przyczyny, zamieniając
naszą strategię z logicznego kojarzenia faktów na nielogiczną
eksplorację poprzednich obszarów.
Gdyby jednak poszukiwanie
wypisanych haseł wydało nam się zbyt nudne lub trudne (ostatni
przedmiot to czasami nie lada przeciwnik) mamy możliwość
rozegrania Mahjonga. Ale! Jeśli tak jak wspomniałam, pozostała wam
jedna lub dwie rzeczy, to… nie ma znaczenia. Partię i tak musicie
rozegrać całą.
Pojawia się również
wiele innych, ciekawych zagadek. Są pomysłowe, ładne graficznie,
choć niestety są dość proste. Ich przejście nie było dla nas
dużym wyzwaniem. Nie było ich też tak dużo, jak w innych
produkcjach tej firmy. A szkoda. Zwiększenie ich liczby oraz
podniesienie poprzeczki trudności (w końcu grałam jako ?Ekspert?)
zdecydowanie uatrakcyjniłoby rozgrywkę.
Dużym plusem jest
opowiedziana historia oraz jej wielowątkowość. Podczas zabawy
mieliśmy kilka hipotez oraz morze pomysłów na to, co tak naprawdę
mogło się wydarzyć. Okazało się, że tylko częściowo mieliśmy
rację. Głównie dlatego, że logika naszych bohaterów pozostawiała
sporo do życzenia. Nie mówiąc już o ich instynkcie
samozachowawczym. Serio. Zero. Zamiast uciekać, stoi i się patrzy.
To nic dziwnego, że tragedia goni tragedię…
A ponieważ nie można
mieć wszystkiego, wybrakowaną inteligencję z reguły rekompensuje
uroda. I tak było w tym wypadku. Na postacie można patrzeć i
patrzeć. Są przepięknie narysowane, od strony wizualnej nie
brakuje im niczego.
Na samym końcu, zawieść
może długość rozgrywki. Nam zajęła ona ledwie dwa wieczory i to
niecałe. Spodziewaliśmy się dłuższej przygody, a tymczasem
dostaliśmy coś, co spisane mogłoby być ledwie opowiadaniem.
Podsumowując,
?Szkarłatna lilia? to pozycja warta zagrania, chociaż nie
idealna. Niski poziom skomplikowania zagadek sprawia, że praktycznie
mamy do czynienia z interaktywnym filmem, raz na jakiś czas
przerwanym koniecznością działania. Ma to swoje plusy, takie
rozwiązanie daje nam możliwość lepszego wczucia się w historię
i jej klimat oraz podziwiania wspaniałej grafiki. A te aspekty są
na najwyższym poziomie.
Dominika Róg-Górecka