W
wigilię wyborów prezydenckich w USA pod moją strzechę trafiła
książka Panie
Białego Domu
napisana przez byłego Marszałka Senatu, profesora Longina
Pastusiaka. Zawsze lubiłam czytać o żonach prezydentów,
najczęściej w cieniu, zwłaszcza te pierwsze damy skryły się,
przynajmniej w Polsce, w mgle niepamięci. Oczywiście każdy kojarzy
Jackie Kennedy, Hilary Clinton, ostatnio nie schodziła z pierwszych
stron gazet, ale ta książka, będąca wznowieniem, z koniecznymi
aktualizacjami, była odpowiedzią na mój niedosyt poznawczy. Jeżeli
tak jak ja jesteście ciekawi biografii Pierwszych Dam Ameryki, to
pozycja dla Was. Tylko ostrzegam, książka jest wydana solidnie i
chociaż ja wzięłam ją do torebki i do pociągu, to kosztowało
mnie to trochę dźwigania. No, ale ładny papier, swoje waży.
Barak
Obama jest 44 prezydentem Stanów Zjednoczonych, pierwszym
Afroamerykaninem, o nim wiemy sporo, dostał Nobla, w każdej chwili
może odpalić bombę atomową, o jego żonie, prócz tego, że jest
pierwszą czarnoskórą pierwszą damą, nie wiemy znowu jakoś dużo.
I w Polsce ta niewiedza dotyczy większości pierwszych dam.
Bynajmniej nie uważam, że powinniśmy, jako Polacy być wpatrzeni w
Amerykę ślepo, ale jesteśmy. Dla wielu Polaków Ameryka jest
Ziemią Obiecaną. Dla mnie nie, ale interesuje mnie ich historia.
Lubię, bardzo lubię czytać takie zbiorcze biografie. I chociaż
kilka razy się nacięłam, to tylko trochę bałam się, że ta
książka nie spełni moich oczekiwań. Uważam, że mogło w niej
być więcej ilustracji, ale i tak jestem ukontentowana.
Jeżeli
jesteście ciekawi, którą prezydentową po raz pierwszy nazwano
First
Lady,
która była chorobliwie zazdrosna, która jako pierwsza występowała
na konferencjach prasowych, która żyła najdłużej, która była
najmłodsza, która wzięła ślub z prezydentem, będąc mężatką,
to jest książka dla Was. Przy czym, nie jest to zbiór ciekawostek,
autor z widoczną znajomością tematu opisuje życie prezydentowych,
kompozycja rozdziałów jest bardzo podobna, na początku mamy
wprowadzający akapit, następnie biografię danej Damy, ale nie
suchą, encyklopedyczną, za każdym razem jest to ciekawa opowieść,
często o romantycznej miłości. W końcu mało który prezydent
wybierał sobie żonę z myślą, że będzie ona pierwszą damą,
oni zakochiwali się, pokonywali przeszkody, by zdobyć serce
wybranki – naprawdę jak w dobrym romansie. Cieszę się, że autor
nie poszedł w opisywanie życia i działalności prezydentów, co
niestety się zdarza w tego rodzaju książkach. To jest naprawdę
kobieca historia.
W
większości te prezydentowe miały swój silny charakter, chociaż
nie zawsze się angażowały w życie polityczne, co wychodziło im i
na dobre i na złe(były krytykowane i za angażowanie się w
politykę i za bierność – wiadomo, społeczeństwu nie
dogodzisz). Jedne widziały swój cel w dbaniu o własną rodzinę,
inne chciały być matkami Narodu. Panie
Białego Domu
to naprawdę dobra lektura, wnikliwa – na ile to możliwe przy
zbiorczym ujęciu tematu, dobrze napisana, bardzo ciekawa.
Z
czystym sercem polecam!!
Katarzyna Mastalerczyk