Mary Higgins Clark tworzy od ponad sześćdziesięciu lat, jest autorką prawie sześćdziesięciu powieści. Może więc wstyd się przyznać, że dopiero po raz pierwszy przeczytałam jej książkę?
Znana i droga projektantka wnętrz Glady Harper została poproszona o bezpłatną pomoc dla Anny Bennet. Anna to wdowa po znanym finansiście, który ukradł pieniądze z prowadzonego przez siebie funduszu, po czym popełnił samobójstwo – tak przynajmniej brzmi oficjalna wersja. Ale w tą nieoficjalną bardziej wierzono – skoro do tej pory nie znaleziono jego ciała, samobójstwo musiało zostać sfingowane, a sam Parker Bennet gdzieś w ukryciu korzysta ze skradzionych pieniędzy. O pomoc dla zrozpaczonej matki poprosił jej syn Eric, a Glade do tego zadania oddelegowała Lane Harmon, nie wiedząc, że tą jedną decyzją zmieni całe życie swojej pracownicy.
Jeśli spodziewacie się, że między Lane a Erickiem zaiskrzy, to cóż, macie rację – taki urok suspensu. Już na pierwszej randce Lane uwierzyła, że Eric nie miał nic wspólnego z przekrętem ojca, o co był niejednokrotnie oskarżany. Od tej pory zajadle go broniła, zwłaszcza przed martwiącymi się o nią najbliższymi. Choć od wielu lat była samotna, na swej drodze spotykała wielu mężczyzn, to właśnie Eric ujął ją swoim urokiem i dobrym sercem. Nic więc dziwnego, że teraz targały nią wątpliwości – jednocześnie bała się zmian i bardzo ich pragnęła.
Niemniej ważny był tu wątek kryminalny. Całe FBI stawało na głowie, pragnąc wpaść na trop Parkera Benneta – tu nikt nie wierzył w jego samobójstwo. Żona Benneta była pod ciągłą obserwacją, a funkcjonariusze liczyli na najmniejsze potknięcie przestępcy.
W powieści pojawiły się też historie osób oszukanych przez Benneta. Ci ludzie o średnich zarobkach i niewielkiej wiedzy na temat finansów zaufali mu, oddając w jego zarządzanie oszczędności całego życia, wierząc, że kiedy przejdą na emeryturę ich środki będą pomnożone. Teraz zostali bez pieniędzy, czasem bez domów, a ich marzenia prysły. Jak jeden człowiek mógł skrzywdzić tak wiele osób? Jak jeden człowiek może mieć tylu wrogów?
\”Melodia dalej brzmi\” to krótka powieść z kilkoma wątkami powiązanych kryminalną intrygą. By to wszystko pomieścić, autorka pisała głównie krótkie zdania, jasne przekazy, nie rozwlekała się nad opisami uczuć czy krajobrazów, w historii zostawiając sam konsensus, bez ozdobników. A mimo wszystko udało jej się dobrze zarysować tło powieści, pozwalając podziałać wyobraźni czytelnika. Wszystko działo się szybko, nie było miejsca na pobudzające dawkowanie napięcia. Z jednej strony to zaleta, moja cierpliwość nie została wystawiona na próbę, wszystko rozgrywało się błyskawicznie. Z drugiej, brakowało mi tego pełnego niecierpliwości szybkiego czytania, by jak najszybciej poznać rozwiązanie.
Cieszę się, że wreszcie przeczytałam powieść Mary Higgins Clark. I choć brakowało mi może kilkudziesięciu stron więcej, by lepiej poznać bohaterów i targające nimi emocje, myślę, że jeszcze nie raz dam się porwać autorce na jeden wieczór pełen akcji.
Jagoda Miśkiewicz-Kura