Główną bohaterką tej pozycji jest panna Drake, wygadana, inteligentna i nieco złośliwa smoczyca, która właśnie straciła ukochaną podopieczną, Amelię zwaną Kudłatą. Amelia, jak nietrudno się po wstępie domyślić, była człowiekiem. Wkrótce po jej pogrzebie u panny Drake zjawia się nastoletnia Winnie, cioteczna wnuczka Amelii. Dziewczyna wyjaśnia, że krewna w liście opowiedziała jej o smoczycy, u której pracowała, i w pewnym sensie przekazała swoją funkcję w spadku. Wraz z nią Winnie i jej dość pechowa w sferze zawodowej mama otrzymują mieszkanie po zmarłej. Mama Winnie jest oczywiście przekonana, że panna Drake to bogata starsza pani, która opłacała sobie towarzyszkę, a Winnie… cóż, dziewczynka szybko daje się wciągnąć w wir przygód związanych z życiem smoczycy, a wkrótce sama zaczyna te przygody generować między innymi dzięki swojej pasji – rysowaniu.
Nie mam dzieci, ale sama czasem lubię się poczuć dzieckiem i poczytać książki dla najmłodszych. \”Poradnik dla smoków\” okazał się przesympatyczną lekturą na jesienny wieczór, pełną magii, zwrotów akcji i postaci, które polubiłam od pierwszego zdania. To książka napisana w najlepszych tradycjach anglosaskiej literatury dziecięcej. Panna Drake przypomina nieco Mary Poppins, jest surowa, może trochę zgorzkniała, ale w głębi duszy bardzo wrażliwa i oddana swojej młodziutkiej podopiecznej. Winnie tryska energią, wszędzie jej pełno i bezustannie pakuje się w kłopoty, ale dzięki rezolutności i pomocy przyjaciół wydostaje się z każdej opresji. Opakowanie przygód tej dwójki w żartobliwą formę \”poradnika dla smoków\” daje dodatkowy smaczek. Jedyny problem, jaki mam z tą książką, to docelowa grupa odbiorców w Polsce. Język i kreacja postaci oraz świata wskazują na to, że \”Poradnik dla smoków\” to książeczka dla dzieci mniej-więcej do dziesiątego roku życia, natomiast możliwe, że dla nich będzie ona nieco za długa, a niektóre wątki (np. śmierć Amelii) – zbyt przytłaczające. Fakt faktem, nie jestem psychologiem dziecięcym, a jedyna wiedza, jaką na temat najmłodszych dysponuję, to doświadczenia z dziećmi znajomych i rodziny. Możliwe więc, że nie doceniam współczesnych najmłodszych, dla których problemem nie będzie ani długość książki, ani poszczególne epizody. I dobrze, bo \”Poradnik dla smoków\” to rzecz dobrze napisana i oparta na ciekawym pomyśle. Dorosłym, którzy lubią czasem wrócić do dzieciństwa, też ją polecam – ja w każdym razie dobrze się bawiłam.