Jak dobrze jest mieć przyjaciela, którego zna się od zawsze,
 na którego w każdej sytuacji można liczyć. Amber głęboko skrywa swoje
 tajemnice i zdaje sobie sprawę, że gdyby nie wsparcie, które otrzymuje
 od brata oraz jego najlepszego przyjaciela, Liama, nigdy by sobie z nimi
 nie poradziła.
Liam zawsze miał dwie twarze. Był przyjacielem jej brata,
 podrywaczem i skończonym dupkiem, który z przyjemnością oderwał głowę jej
 misia. Wieczorem jednak, kiedy zakradał się do niej przez okno i
 zostawali sami, stawał się opiekuńczy i czuły. Był jej największym
 oparciem. Nic więc dziwnego, że prędzej czy później ich przyjaźń
 przerodziła się w zupełnie inne uczucie. Tylko czy będą potrafili sobie z nim
 poradzić, kiedy zaistnieje również w rzeczywistym świecie, a nie
 wyłącznie podczas ich tajemniczych, nocnych spotkań?
Powieść Kristy Moseley przeczytałam dosłownie w parę chwil.
 Napisana jest bardzo lekko i w dużej mierze składa się z dialogów.
 Trudno jednak powiedzieć, żeby posiadała jakąś zaskakującą fabułę czy
 ponadczasowe wartości. Książka jest słodka i naiwna, a jej bohaterowie
 okropnie wyidealizowani. Dodatkowo na koniec pojawia się (moim zdaniem)
 zupełnie niepotrzebna dramaturgia, która nie do końca współgra z
 lekkością treści. Wygląda to tak, jakby pisarka nie mogła się
 zdecydować czy chce stworzyć przerażającą, bolesną historię czy może słodki,
 młodzieżowy romans.
Wydarzenia zostały opowiedziana naprzemiennie, raz z punktu
 widzenia Amber, a raz Liama i on, chłopak o którym marzą wszystkie
 dziewczyny, jest gorszy niż Romeo z dramatu Szekspira. Z zasady nie
 lubię też tej amerykańskiej lekkości bytu, w której każdy sypia z każdym,
 bo seks przecież nie posiada żadnych wartości. Amber została
 wykreowana całkiem dobrze, to typowa szesnastolatka, z głupimi odzywkami i nie
 do końca logicznym sposobem myślenia. Szczerze ją za to polubiłam. To
 jej postać nadaje smaku całej książce. To ona sprawa, że to wszystko o
 czym pisze Kristy Moseley wydaje się nieco bardziej realne.
?Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno? nie jest
 powieścią pozbawioną wad, ale to jeden z lżejszych i przyjemniejszych
 romansów młodzieżowych, jakie ostatnimi czasy miałam okazję
 przeczytać. Myślę, że nastolatkom, historia jak najbardziej powinna się spodobać.
 Ostatecznie przecież, to właśnie do nich jest skierowana jej treść.
Wiktoria Aleksandrowicz
 
 
 
