Gdy usłyszałam tytuł nowej serii Kuby Ćwieka, wiedziałam, że muszę ją poznać. \”Grimm City\” chyba każdemu skojarzy się z baśniami pewnych słynnych braci, a że autor ruszył już wiele znanych historii czy motywów jak Piotruś Pan, mitologia nordycka czy superbohaterowie, tak i odniesienie do braci Grimm wydaje się tym bardziej nasuwać tutaj \”samo przez się\”.
Jednak jakże się zdziwiłam, gdy zaczęłam tę książkę czytać! Pytanie tylko, czy zaskoczenie było pozytywne, czy raczej niekoniecznie.
Alfie Moore to, cóż, nie kłamiąc, nie najlepiej radzący sobie grajek. Pewnego razu los wycina mu psikusa i gdy zastępuje kolegę w prowadzeniu taksówki, jego klientką zostaje niezmiernie tajemnicza i interesująca dama w czerwonej pelerynie z kapturem. Szybko okazuje się, że pod adresem, do którego ją dostarczył, popełniono morderstwo – zginął Wolf, policjant, uwikłany w konflikt między stróżami prawa a miejskimi gangami. Rozpoczyna się śledztwo, kto zabił…
Tylko czy Alfiemu opłaca się dążyć do prawdy, gdy może podpaść gangsterom?
Grimm City. Z czym kojarzy się ta nazwa? Słynne komiksowe Miasto Grzechu (oryg. Sin City) i związana z nim wszechobecna korupcja, przemoc i przestępcy czający się na każdym rogu? Bracia Grimm i (poniekąd) parodia ich twórczości? Grimm w znaczeniu \”ponury\”? Tak, tak, tak. Te trzy elementy chyba najlepiej opisują to miejsce – miasto zbudowane na ciele pewnego olbrzyma, znanego pewnie niektórym z opowieści o Tomciu Paluchu, którego serce odpowiada za działanie wszystkiego wokół. Moim zdaniem – pomysł kapitalny, który na polskim podwórku tylko Jakub Ćwiek mógł zrealizować z powodzeniem.
Zwróciliście uwagę na Tomcia Palucha? Damę z czerwonym kapturem? Wierzcie mi, że to nie wszystko. Ćwiek po raz kolejny sięga do baśni, łącząc je z zupełnie innym klimatem. Skorumpowana policja, wysoka przestępczość… i bajki? No któż by pomyślał, prawda? A no właśnie, autor to zrobił. I wyszło świetnie!
Warto zauważyć, że nie ma tu podziału na bohaterów czarnych i białych. Wszystkich można by określić różnymi odcieniami szarości, bo nikt nie jest w 100% dobry lub zły, a pozory często mylą. Zdarzyło mi się polubić kogoś i nagle po X stronach stwierdzać, że byłam w błędzie.
Co więcej, jak na taką historię i jak na tego autora, w \”Grimm City. Wilk\” wyjątkowo mało jest przekleństw i wulgaryzmów. Bardzo pozytywnie mnie to zaskoczyło, gdyż o ile naprawdę lubię styl Jakuba Ćwieka i przywykłam do tych ostrzejszych słów, tak wolę czytać o bohaterach, którzy walczą zamiast się nap&8%3$lać.
Podsumowując, jeśli lubicie takie zwariowane połączenia klasyki z teoretycznie niepasującym do niej klimatem, to powinniście przekonać się sami, jak dobrze udało się zestawić te dwie rzeczy Ćwiekowi w jego serii \”Grimm City\”. I pamiętajcie, że ta historia ma już drugi tom!
Natalia Pych