Wzięło mnie w końcu na romans. Ta książka już jakiś czas leżała na stosiku i wołała do mnie. Nie sugerowałam się fabułą, nie czytałam, wcześniej żadnych recenzji. Nie wiedziałam, że ma być seria, moim zdaniem to akurat mało trafiony pomysł, ale zobaczymy, jak będzie z wykonaniem. Tuż przed wakacjami ciągnie wielu do takich powieści, których akcja dzieje się gdzieś nad morzem, najlepiej w jakimś, kraju kojarzonym z wakacjami, w kurorcie. Bo to jakby wprawiało nas w taki przedwakacyjny nastrój, że tylko spakować walizki i ruszać w trasę. Książka miała być, ucieczką od kwietniowej szarości, bo i majówka zapowiadała się na ponurą i człowiek marzył o turkusie nieba i szmaragdowym morzu. Obie te rzeczy na Podkarpaciu były niedostępne.
Powieść zaczyna się od seksu, Gabrysia skończyła z egzaminami maturalnymi i korzysta z wolnego w ramionach swojego ukochanego. Są z sobą dwa lata, a dziewczyna już widzi długą i szczęśliwą przyszłość, wizje te przerywa jej ukochany, w trakcie stosunku zrywając z dziewczyną, komunikując, że ma inną Gabriela jest zrozpaczona, wściekła i postanawia wyjechać, najlepiej na księżyc, ale ciotka załatwia jej pracę tylko w Grecji. W Grecji baluje Ilias, bogaty syn hotelarza, który pije, rozbija się drogimi autami i zalicza panienkę za panienką, w końcu ojciec chce syna ustatkować i każe mu pracować. Zbiega się to z przyjazdem Gabrieli. A jakże.
Oczywiście Ilias tylko z pozoru jest bogatym i pustym bucem, tak naprawdę kiedyś zraniła go kobieta, więc on teraz po części jest usprawiedliwiony, że sobie bzyka na prawo i lewo i nie zważa na uczucia tych kobiet. Chociaż Gabriela jest sama zraniona i daje sobie embargo na facetów, to jakoś tego nie widać, bo prędko zaczyna się dookoła niej kłębić mały tłumek, ona też się specjalnie nie opędza, ale przy okazji naprostuje Iliasa. Typowa fabuła New adult. Nic odkrywczego. Wykonane, powiedzmy, że przyzwoicie, wprawdzie w kontekście zakończenia, nie widzę sensu kontynuowania, bo moim zdaniem trzeba umieć powieść zakończyć, ale jak napisałam we wstępie, ciężko oceniać coś, co nie powstało, na razie więc oceniam samą ideę.
Lekka jest to powieść, takie czytadło na weekend, żeby się rozerwać i wyobrazić sobie, chociażby te widoki i greckie plaże.
Katarzyna Mastalerczyk