Klara Schulz jest młodą wdową. Po tragicznej śmierci męża w wypadku samochodowym próbuje dojść do siebie. Nie jest to łatwe, bo oprócz logicznej w tej sytuacji żałoby, dochodzą wyrzuty sumienia związane z okolicznościami wypadku. Gdy mąż wykrwawiał się na przejeździe kolejowym, ona oddawała się miłosnym igraszkom z kochankiem. Aby uporządkować swoje uczucia, wyjeżdża do nadmorskiej miejscowości w pobliżu której doszło do wspomnianej tragedii.
Spacerując pewnego po plaży, wyławia z morza zwłoki mężczyzny.
W tym samym czasie w rodzinnym Breslau jej ojciec Heinrich Krencke opiekuje się dziećmi Klary. Zabiera je na wernisaż wystawy znanego malarza Ludemanna. Wernisaż kończy się skandalem, zamiast mistrza na otwarcie dociera pakunek oznakowany jako jego ostatni obraz. Do paczki dołączony jest list z poleceniem, by rozpakować dzieło dopiero w trakcie wernisażu. Oczom widzów ukazuje się makabryczny widok. Do płótna doklejono fragmenty ludzkiego ciała. Szybko okazuje się, że zwłoki wyłowione przez Klarę oraz ludzkie szczątki z obrazu należą do słynnego malarza.
Klara, która przed żałobą była detektywem (co jest o tyle ciekawe, że mamy rok 1914), postanawia włączyć się w śledztwo i w ten sposób spróbować zapomnieć o stracie męża. Razem z aspirantem Jonasem Vosslerem zaczynają łączyć różne odległe i zupełnie początkowo niezwiązane ze sobą wydarzenia. Jednocześnie odkrywają, że artysta uważany przed śmiercią za porządnego obywatela, prowadził życie dalekie od ideału. Na jaw wychodzą coraz mroczniejsze sprawy, które sprawiają, że obywatele miasteczka rezygnują z eksponowania malarza jako wizytówki nadmorskiego kurortu. I choć motyw okrutnego mordu zda się jednoznaczny, to nadal nie wiadomo, kto zabił.
Kryminał czyta się szybko i choć pisarka naprowadza czytelnika na rozwiązanie, to nie jest ono wcale takie proste. Ogromnym atutem powieści jest usytuowanie akcji w Łebie, która 100 lat temu była sennym, dopiero rozwijającym się kurortem. Oprócz wątku kryminalnego znajdziemy tu ciekawie zarysowane tło obyczajowe. Poznajemy przykładnych Niemców, bohemę artystyczną Berlina, przeciętne kobiety i wyzwolone emancypantki.
I choć zazwyczaj nie czytam kryminałów, ten pochłonęłam z prawdziwą przyjemnością.
Anna Kruczkowska