Dwie szklanki z caffe latte oraz kot na krześle wystarczyły, by okładka powieści Joanny M. Chmielewskiej \”Sukienka z mgieł\” przyciągnęła moją uwagę. Do tego stonowane barwy i już chciałam mieć tę powieść w swoich zbiorach. Czy to był dobry wybór?
Główna bohaterka powieści ma za sobą samotne dzieciństwo, bo choć pochodziła z pełnej rodziny, posiadała oboje rodziców i mnóstwo zabawek, a przy tym znacznie więcej wolności niż inne dzieci, to nie miała tego, co dla dziecka najważniejsze: miłości rodziców i czasu, które jej poświęcają. Oziębłość emocjonalną rodziców rekompensowała jej… kotka.
Jako dorosła kobieta, Weronika boryka się z tym samym problemem: rodzice, znani i cenieni lekarze, nie zaakceptowali jej życiowego wyboru i nie zrozumieli, dlaczego zamiast kontynuować rodzinną tradycję, postanowiła otworzyć kawiarnię \”Piwnica pod liliowym kapeluszem\”. I choć główną bohaterką jest właśnie Weronika, to na plan pierwszy powieści wysuwa się życie kawiarni i losy jej klientów, pracowników i przyjaciół.
Dzięki swojej ogromnej empatii oraz umiejętności przeczuwania emocji innych osób i odbierania nawet drobnych sygnałów wysyłanych przez ludzi potrzebujących pomocy, Weronika skupia wokół siebie bardzo ciekawych ludzi z problemami. Jednym z nich jest nastoletni Andrzej, który do kawiarni ucieka przed alkoholizmem ojca i trudnościami szkole. W kawiarni znajduje azyl i pomoc. O alkoholizmie można pisać różnie i muszę przyznać, że choć powieść należy do tych lekkich, łatwych i przyjemnych z koniecznym happy endem, to gehenna, jaką przeszła rodzina Andrzeja opisana jest realistycznie i nie ociera się o ckliwy banał, raczej przypomina historie opowiadane czasem przez znajomych.
Powieść czyta się niezwykle szybko, czasami uśmiechając się lub śmiejąc z perypetii bohaterów, a czasami smucąc razem z nimi. Można zarzucić pisarce, że w jeden tekst wplotła trochę za dużo różnych tematów, bo oprócz alkoholizmu pojawia się także depresja, dziecko z autyzmem, a nawet były lekarz z fobią, jednak wszystkie wątki splatają się w całkiem zgrabną całość.
Nie jest to literatura wysokich lotów, idealnie nadaje się jednak na świąteczny prezent lub lekturę na jeden wieczór, gdy trzeba sobie poprawić humor.
Dużym plusem jest umiejętność budowania przez autorkę nastroju, mnie powieść ujęła opisami aromatycznych kaw, bo też pisarka chyba jest amatorką dobrych, świeżo palonych ziaren, a przede wszystkim ogromną miłością do kotów.
Anna Kruczkowska