\”Klub detektywów\” Jeana Harambata to historia o sławnych pisarzach, którzy muszą rozwikłać tajemnicę morderstwa. Komiks zapowiadał się bardzo dobrze, ale czy spełnił moje oczekiwania?
W roku 1930 w Anglii powstał Klub Detektywów, którego członkami byli najsławniejsi pisarze powieści kryminalnych tamtych czasów. Do klubu należały takie osoby jak Agatha Christie, G.K. Chesterton czy Dorothy L. Sayers.
Pewnego razu członkowie klubu dostają zaproszenie od ekscentrycznego milionera. Zaprasza on wszystkich do swojej posiadłości na wyspie. Zamierza on pokazać najnowszy cud techniki – robota, który znając szczegóły zbrodni, jest w stanie bezbłędnie wskazać winnego.
Tylko co się stanie, jeśli dojdzie do prawdziwego morderstwa. Czy twórcy kryminałów będą w stanie rozwikłać tajemnicę zbrodni? Czy metody, którymi posługują się ich bohaterowie, sprawdzą się w prawdziwym życiu?

Kiedyś czytałam sporo kryminałów. Dlatego z wielką chęcią zabrałam się za komiks \”Klub detektywów\”. Liczyłam na wciągającą fabułę, poważnych autorów, którzy wspólnymi siłami próbują znaleźć sprawcę i po części to otrzymałam. Autorzy próbowali rozwikłać tajemnicę morderstwa, ale na pewno nie byli oni poważni. Byli oni bardzo przerysowani. Co nie do końca mi się podobało. Nie wierzę w to, że tak zachowywaliby się naprawdę, gdyby znaleźli się w takiej sytuacji.
Na szczęści, sama historia wciąga, czytelnik zastanawia się, kto jest sprawcą i jaki miał motyw. Plusem jest też samo rozwiązanie, nie spodziewałam się takiego zakończenia.
Co do kreski to jest ona bardzo prosta, nie ma narysowanych zbyt dużo szczegółów. Ogólnie nie można się nią zachwycać.
Podsumowując, czy żałuję, że przeczytałam ten komiks? Moja odpowiedź brzmi: nie. Ale też nie żałowałabym, gdybym go nie przeczytała. Historia raczej nie zostanie długo w mojej pamięci.
Honorata Jamroży