Nie tak dawno temu Wydawnictwo Agora wypuściło na rynek książkę o chwytliwym tytule Żony nazistów. Jako że trend pisania historii z kobiecego punktu widzenia nie jest czymś bardzo nowym, to początkowo moje zainteresowanie było umiarkowane. Ponadto bałam się, że to będzie to opowieść tendencyjna. Spotkałam się już z tym że tytuł sugeruje opowieść o kobietach a z braku źródeł, czy też chęci autora, książka skupiała się jednak na facetach. Jeśli chodzi o kobiety w Trzeciej Rzeszy, to każdy słyszał o Ewie Braun, czy o aktorce, żonie Goeringa. Pozostałe kobiety skryły się w cieniu mężów. Zapraszam na moje wrażenia, ale wiedzcie, że nie będę szczędziła zachwytów, bo zaczytałam się bez reszty.
Książka podchodzi bardzo poważnie do chronologii, zaczynamy razem z nazizmem, który od początku znajdował uznanie też u kobiet. O tym ruchu napisano wiele, on powstał w konkretnym czasie, wśród ludzi, którzy czuli się upokorzeni traktatami kończącymi Wielką Wojnę, ludzie ci pewnie uważali się za patriotów, kochali swój kraj. Na tym etapie chcieli zmian. Niektóre były wręcz wychowywani do takiej drogi. James Wyllie bierze na warsztat żony ze świecznika, po pierwsze: Pierwsza Dama Rzeszy – Magda Gobbel, znaną głównie z tego, że zamordowała z mężem swoje małe dzieci i popełniła samobójstwo, gdy Rosjanie byli ad portas. Kim była ta kobieta, czy naprawdę fanatycznie wierzyła w wizje Hitlera?
Żona Goeringa odwiedzała go z córką, gdy siedział w więzieniu. Nim została jego żoną, była dobrze rokującą aktorką, a później wzięła ślub godny cesarskich Niemiec,. Tak naprawdę zastąpiła pierwszą żonę Hermana, bardzo fanatyczną nazistką. Emma i Herman wiedli bardzo wystawne życie, ale żona Marszałka Rzeszy pomagała Żydom i nie oddawał czci Adolfowi. Ilse Hess i Lina Heydrich, jedna to żona człowieka z zaburzeniami, słynnego uciekiniera i rekordzisty prób samobójczych a druga to małżonka Kata z Pragi. O ironio Lina nakazywała poniżanie i bicie przymusowych pracowników w jej rezydencji, ale po wojnie cieszyła się spokojem. Później mamy Gretę Borman, tu nie dowiedziałam się niczego nowego, bo za nastolatki czytałam biografię jej męża. Ogólnie strasznie patologiczna rodzina, syn odciął się i po wojnie został księdzem. A fenomenem jest dla mnie żona Himmlera, jakoś nigdy nie interesowałam się jego życiem prywatnym, a tu ciekawa historia. Do pewnego momentu romantyczna, ale później – no niestety mężczyźni u władzy rzadko grzeszą wiernością. Bardzo ta książka mnie zaciekawiła.
Co dla mnie najcenniejsze, ta książka naprawdę skupia się na tych żonach, one nie są gdzieś wepchnięte jako pretekst. Oczywiście to, co robią ich mężowie, ich aktualne poczynania są omawiane, ale nie monopolizują tej książki. To opowieść o życiu prywatnym nazistowskich elit. Przyznam się Wam, że tak się zaczytałam, że ja momentami sympatyzowałam z tymi ludźmi, oczywiście przychodzi otrzeźwienie i to szybko, ale to skłaniało mnie to do refleksji. Co tak naprawdę tkwi w człowieku, co wygrywa. Bardzo burzyła się we mnie krew, gdy czytałam o powojennych wyrokach dla nich. Cóż z tego, że Temida ma miecz, skoro jest ślepa, a prowadzą ją ludzie tak słabi i stronniczy.
Bardzo ciekawa książka, ogromnie ją polecam.
Katarzyna Mastalerczyk