\”Jezus, największy terapeuta wszech czasów. Psychologiczne przesłanie Ewangelii\” Marka W. Bakera intryguje już samym tytułem. Terapeutyczne działanie nauk Jezusa nie jest nową koncepcją, nowe a nawet inspirujące tutaj mogłyby natomiast okazać się spostrzeżenia świeckiego psychologa. Głównym założeniem książki Bakera są walory psychologiczne przypowieści Jezusa zawartych w Nowym Testamencie. Autor cytuje stosowne fragmenty, by rozwinąć ich psychologiczne znaczenie. Swój wywód obrazuje przykładami, głównie ze swojej praktyki terapeuty.
W bardzo ogólnym ujęciu Baker podjął ciekawy trop i przyjął całkiem zręczną formę przedstawienia swoich przemyśleń na podstawie przykładów z życia i swojego gabinetu. Przykłady te są jednak właściwie ledwie zarysowane: wiemy z czym zmagał się pacjent, jak po pewnej przemianie wyglądają – lub jak powinny wyglądać – jego psychika, myśli, duchowość. Jednak autor nie wskazuje jak do tej przemiany doszło, jaki czynnik zadziałał. Czy pacjentom nakazywał czytanie stosownych fragmentów Pisma Świętego? Tego się nie dowiemy. Wszystko to bowiem opisane jakby w pośpiechu, bez głębszej analizy, czasem opatrzone dość banalną interpretacją.
Wnioski i zalecenia Bakera skupiają się właściwie na dwóch aspektach: relacjach z bliskimi i emocjach. Zapewne jego ocena przypadków jest właściwa, o czym mogą świadczyć pomyślne zakończenia w wielu z przedstawionych przykładów. Zastanawia mnie jednak zestawienie tych przypadków z nowotestamentowymi przypowieściami. Jak udało się tak różne cytaty, o tak różnym znaczeniu sprowadzić w dużej mierze do dwóch zagadnień? Nie chcę tu wnikać w interpretację teologczną przypowieści, czy domagać się uwzględnienia w większym zakresie wydźwięku religijnego czy moralnego słów Jezusa – w przypadku tej publikacji autor przyjmował treść raczej z perspektywy psychologa i jako psychologa traktował Jezusa. Natomiast odnoszę wrażenie, że Nowy Testament nie jest tu inspiracją do terapii a potwierdzeniem tez autora. I to również nie jest zarzut – odnalezienie potwierdzenia swojej pracy w słowach Jezusa to wszak nic zdrożnego, wręcz rzecz godna podziwu. Problemem jest próba naginania słów z przypowieści – być może nieświadoma – do konkretnych przypadków i wniosków, która niekiedy boleśnie wyziera spoza ogólnej słuszności. Baker czasem zaczyna swój wywód od interpretacji zgodnej z cytowanym fragmentem, po chwili jednak rozmywa ją w miałkim słowotoku, by podsumować banalnym stwierdzeniem o konieczności uświadomienia sobie swoich uczuć lub naprawieniu relacji z bliskimi. I tu już tracimy związek przypowieści z wnioskami Marka Bakera.
Nie chciałabym by moje zastrzeżenia zabrzmiały jako skreślenie książki. Uważam że ma ona co nieco do zaoferowania. Przede wszystkim zawiera ciekawe spostrzeżenia dotyczące terapeutycznego działania przypowieści w ujęciu psychologicznym, odsuwające na dalszy plan – choć zupełnie nie skreślające – ich religijne i moralne znaczenie. Książka zdaje się jednak nie do końca przemyślana – autor czasem spłyca i banalizuje przekaz, innym razem nadinterpretuje słowa przypowieści. Tak też książka zdaje się jedynie zarysem tego, czym mogłaby być.
Iwona Ladzińska