Pierwszy tom serii przeczytałam w zawrotnym tempie, więc kiedy do moich rąk trafiła kontynuacja, wiedziałam, że muszę jak najszybciej po nią sięgnąć. Nie lubię czytać serii z przerwami, bo na początku kolejnych tomów mam ciężej się w czytać, nie wszystko pamiętam z poprzednich. Jednak tym razem udało mi się to bardzo szybko.
Ci, którzy mają pierwszy tom za sobą, zapewne sięgną po \”Wydech\”, aby sprawdzić, czy pożądanie wygra z rozumem, czyli czy Adam, czy Paweł zagości w życiu Leny na dłużej. Ja oczywiście swój typ miałam i po tej książce został on bez zmian.
Jednak na razie skupmy się na fabule.
Jak nietrudno się domyślić w serii autorstwa Kamili Mikołajczyk mamy do czynienia z trójkątem, a mianowicie jest Lena i jej dwóch adoratorów, a żeby było jeszcze ciekawiej, ta dwójka młodych mężczyzn jest ze sobą spokrewniona, a swego czasu nawet mieszkali razem.
Lena uważa, że kocha ich obu. Czy jest to możliwe? Na pewien sposób tak, jednak uważam, że są to trochę inne uczucia, zbudowane na innych relacjach i to właśnie ona musi zdecydować, co jest dla niej ważniejsze w tym aspekcie. Nie chce tu oceniać dziewczyny, bo wiem, że kiedy do gry wchodzą uczucia, to potrafimy pogubić się w swoim życiu, a nasza piramida wartości, z jaką brniemy przez życie ,może wywrócić się do góry nogami.
Muszę przyznać, że z każdą kolejną stroną książki coraz bardziej wciągałam się w tę historię. Cieszyłam się w raz z główną bohaterką, jak i miałam milion pytań bez odpowiedzi dotyczących tego, jak powinna postąpić w danej sytuacji. Przez cała historie czuć było napięcie i takie oczekiwanie na moment, kiedy to wszystko rypnie, bo nie oszukujmy się, tak musiało się stać.
Zakochałam się w Adamie jeszcze bardziej niż po pierwszej części. Czuły, opiekuńczy, ale również zabawny, umiejący pokazać pazura, kiedy potrzeba. Myślę, że nadal nie odsłonił swoich wszystkich kart i to właśnie ta tajemniczość w pewnym sensie jest najbardziej w nim pociągająca. My kobiety przecież właśnie to lubimy najbardziej.
Zostańmy chwile przy samym zakończeniu. Wszystko wskazuje, że będzie kolejny tom, ponieważ mam nadzieje, że w takim zawieszeniu nas autorka nie zostawi. Wkurzyłam się, kiedy zamknęłam tę lekturę, jednak jestem świadoma, że to chyba najlepsze z możliwych zakończeń w tej sytuacji. Jeszcze wszystko jest możliwe, jeszcze wszystko może się zdarzyć. I jak tu nie lepiej zachęcić czytelnika do kontynuacji?
Pozostaje mi czekać na trzecią już odsłonę, mam nadzieje, że czas do niej minie mi tak szybko, jak i do tej. Zachęcam do przeczytania.
Milena Mucha