Gdy zobaczyłam zapowiedź tej książki, w oczy rzuciło mi się przede wszystkim nazwisko autora. Chyba nie ma w Polsce człowieka, który wie, co się dzieje w kraju i nie słyszałby o nazwisku Siekielski. Rok temu to nazwisko było odmieniane przez wszystkie przypadki, omawiano produkcje braci w autobusach, na przystankach i na ulicach. Tegoroczny film, jakkolwiek wstrząsający, zrobił mniejsze wrażenie, więc nie ukrywam, że skusiło mnie nazwisko. Sama książka jest zebraną w jeden wolumin, trylogią napisaną przez Siekielskiego, thriller polityczny, wielu w Polsce próbowało tej sztuki, nikt nie osiągnął (moim zdaniem) sukcesu może dlatego, że nasze życie polityczne jest takim dreszczowcem, że nie potrzeba tu fikcji i fabuły, a może, dlatego że jeszcze nie czytałam powieści Siekielskiego.
Mała miejscowość w stawie zostają znalezione bezimienne zwłoki. Okoliczności i wszystkie poszlaki wskazują na porachunki z półświatka, tymczasem okazuje się, że to najprostsze rozwiązanie wydaje się bardzo nietrafione. To nie mafia sprzątnęła nielojalnego członka rodziny, a raczej jest to ofiara rozgrywek na górze. Służby Najjaśniejszej Rzeczypospolitej mają ręce wcale nie tak kryształowe i nieskazitelne, a najgorsze jest to, że wszystko spowite tajemnicą służbową i lepką siecią układów i układzików wydaje się nie do rozwiązania. Ba, nikt nie chce zaglądać, szukać prawdy, by nie dostać rykoszetem i nie podzielić losu ofiary ze stawu. Tylko że nie byłoby powieści, gdyby nie znalazł się śmiałek, który chce dowiedzieć się prawdy. Czy jest skazany na porażkę?
Tak naprawdę ta trylogia to nie jest odkrycie tego roku, powieść ukazała się dobre osiem lat temu, a teraz Rebis wznawia ją, korzystając z szumu dookoła autora, nie umiem tego krytykować, bo fajnie, że powieści są wznawiane, dzięki temu nawet ja mogę przeczytać, a rozmiar tej książki jest cudowny dla takich wielbicielek cegieł jak ja. Nie jestem znawcą tego gatunku, jakim jest thriller polityczny, bo nie byłam w stanie oglądać House of cards, a uwierzcie mi – próbowałam kilka razy. Jednak mogę ocenić książkę, czytało mi się ją dobrze. Może faktycznie im dalej w akcję autor ją komplikuje i wymaga od nas maksymalnej uwagi, by nie pogubić się w fabule, w bohaterach i wzajemnych powiązaniach. We mnie ta książka wzbudziła wiele emocji, lęk, niepokój i postępującą paranoję, a chyba o to w takich książkach chodzi?
Katarzyna Mastalerczyk