Z początku nowe sąsiadki, Lilka i Pestka bardzo się nie lubiły, ale gdy okazało się, że znacznie więcej je łączy, niż dzieli, szybko zostały najlepszymi przyjaciółkami. \”Skazane na balet\” to szósty tom serii o ich fantastycznych przygodach. Co wydarzyło się tym razem?
Zarys fabuły
Pewnego dnia babcia przysłała Lilce cudowną książkę, ze zdjęciami baletnic i opisem sztuki \”Giselle\”. Dziewczynki były zauroczone i szybko znalazły pomysł na zabawę. Idąc jednak o krok dalej, zapragnęły uczyć się baletu w prawdziwej szkole tańca. Po długich namowach rodzice ostatecznie ulegli, ale pod jednym warunkiem: Lilka i Pestka nie będą mogły zrezygnować ze szkoły baletu przed końcem semestru. Czy faktycznie balet okazał się tak wspaniały, jak sugerowałaby to cudowna książka?
Moja opinia i przemyślenia
Od kiedy pierwszy tom przygód Nierozłaczek wpadł w moje ręce, z ogromną przyjemnością sięgam po kolejne części. Są zabawne i dobrze napisane. W każdym tomie na dziewczynki czeka inna, zupełnie nowa przygoda. Ich życie wygląda dość zwyczajnie, ale one zawsze dają radę wymyślić coś niezwykłego. Annie Barrows potrafi czarować słowem, a podejrzewam, że nie zaszkodziło tu również świetne tłumaczenie pani Emilii Kiereś.
Póki co jednak książeczki czytam sama, ponieważ na moją młodszą córkę muszę jeszcze trochę poczekać, a starsza już by się w nich nie odnalazła. Sądzę, że najlepiej pasowały będą do małych czytelniczek z zerówki i pierwszych klas szkoły podstawowej. To właśnie w ich wieku są tytułowe dziewczynki.
Książce uroku dodają czarno-białe ilustracje autorstwa Sophie Blackall, które od czasu do czasu pojawiają się na stronach. Są one zabawne i myślę, że doskonale pasują do młodych bohaterek. Cała seria wydana została w podobnej szacie graficznej, dzięki czemu świetnie się będzie prezentowała na półce w pokoju każdej małej dziewczynki.
Podsumowanie
Serią \”Nierozłączki\” jestem zachwycona i mam nadzieję, że w przyszłości równie mocno spodoba się mojej młodszej córce. Przygody Lilki i Pestki są sympatyczne i ciekawe. Nie jest to być może twórczość spod pióra Astrid Lindgren, ale Annie Barrows z pewnością ma głowę pełną pomysłów i wie, jak zainteresować czytelnika. Nie brakuje jej także zdolności literackich. Myślę, że tak właśnie powinny wyglądać tytuły, które podsuwamy naszym dzieciom. To przecież właśnie dzięki tym dziecinnym książeczkom będzie kształtował się ich późniejszy gust literacki.
Wiktoria Aleksandrowicz