Umberto Eco jest postacią kultową. W świecie bibliofilii jego teksty wciąż cieszą się popularnością, są wznawiane, a autor często cytowany. Wiadomo, że Imię róży to była taka kultowa książka i zaczytywały się nią rzesze czytelników, jednak ważne jest, by poznać inną twórczość Eco. Cienka książeczka, którą trzymamy w rękach to kilka ważnych tekstów pisanych na przełomie wieków, gdy Europa stanęła przed nowym wyzwaniem. Gdy spojrzymy dwadzieścia lat wstecz, towarzyszył nam lęk, że wraz z początkiem nowego milenium staną komputery, że świat, który znamy, przestanie istnieć. Takie obawy towarzyszyły pokoleniom przy takich granicznych datach, jednak za naszych czasów miało stać się coś spektakularnego. Czy dziś jest sens czytać te teksty, czy nie będziemy się śmiali z własnych lęków?
Umberto Eco w swoich czterech esejach, dwa ukazały się pod koniec ostatniej dekady XX wieku, a dwa na początku drugiej dekady XXI wieku, to zatrważająco są aktualne. Poruszają temat napływu nowych kultur, braku tego, co znaliśmy, czyli jednakowości. Nowe kultury, nowe wyzwania, od Europy po Nowy Świat stają się wyzwaniem, z tym wiążą się niepokoje, brak tolerancji i wzajemne niesnaski. Teksty w swej lakoniczności poruszają głębię problemu, z niesamowitym oczytaniem autor wykłada problem.
To, co pisze Eco to niby takie oczywiste sprawy, ale jak długo człowiek nie przeczytał miliona książek, nie spędził dziesiątków dni na przemyśleniach i odkrywaniu zależności to ta książka, pomimo mikro rozmiarów będzie ogromnym odkryciem. Moim ulubionym tekstem z tej książki jest ten o fundamentalizmie i radykalizmie, niby instynktownie wiedziałam, co znaczą te pojęcia, ale implikacje, które wskazuje autor były jak iluminacja, sprawiły, że książka ta zaspokaja mój głód jakiegoś wykładu, odczytu. Byłam zaskoczona, gdy przeczytałam daty powstania tych tekstów, bo pomimo upływu dekad, one są ciągle aktualne, tzn. Eco opisuje nasze lęki, które stały się naszym drugim ja, lęk przed nowym, lęk przed innym ciągle jest obecny, ludzie ciągle na tym zbijają kapitał polityczny, a zwykli ludzie umierają ze strachu, bo ktoś im wmawia, że nowy przybysz zniszczy cenny dorobek naszej cywilizacji.
Wydaje mi się, że warto po takie książki sięgać, bo one rozwijają nas intelektualnie, książka, która ma czterdzieści stron może zapaść nam w umysł i pracować później bardzo intensywnie, by tak się stało, to jednak trzeba dostać książkę takiego wirtuoza pióra, wielkiego intelektualisty!
Katarzyna Mastalerczyk