Epidemia SARS-CoV-2 to nie pierwsza i nie ostatnia epidemia o ogólnoświatowym zasięgu. Jednak pierwsza, podczas której cały świat objął lockdown na dłużej lub krócej. Prof. Orłowski, ekonomista i publicysta, w swojej książce pt. \”Świat, który zwariował\” stara się odpowiedzieć na pytanie z podtytułu \”Co nam przyniesie pandemia?\” i przedstawia różne scenariusze. Wszystkie przewidują jedno: zmiany. Bo nic już nie będzie takie samo ja przed epidemią.
Książka została wydana 11 maja 2020 roku i zawiera zebrane do kwietnia 2020 fakty. Dziś wiemy, że niektóre z przepowiedni, m.in. ta o drugiej fali zachorowalności, sprawdziły się jak najbardziej i dzieją się na naszych oczach. Co nas jeszcze będzie czekać? Możliwe, że wstrząs większy i bardziej odczuwalny niż Wielki Kryzys.
W jaki sposób jednak autor wysnuł takie wnioski? Przede wszystkim analizując poprzednie wielkie epidemie. Hiszpanki sprzed 100 lat, dżumy z okresu średniowiecza oraz wielkie kryzysy. Jak choćby Wielki Kryzys, kryzysy naftowe, Kryzys finansowy z lat 2007-2009. Każdy z nich miał swoje przyczyny i każdy rozwijał się przede wszystkim dlatego, że nie w porę lub niewłaściwie reagowano. Tak samo, jak niewłaściwie i nie w porę zareagowały na COVID-19 rządy Chin, Włoch, Iranu czy USA.
Książka jest nie tylko historią przebiegu pandemii w różnych krajach. Owszem, pierwsze rozdziały to przede wszystkim opis działania wirusa, właściwie rodziny koronawirusów. Dowiemy się, czym jest wirus, jak po raz pierwszy został wykryty i dlaczego zalicza się go do krewnego SARS, a nie popularnej grypy. Dopiero po tym wstępie Orłowski snuje przypuszczenia, jakie konsekwencje będą miały dla gospodarki restrykcje wprowadzone lub nie kolejno od stycznia w różnych krajach: od zamknięcia całkowitego nawet zakładów pracy, po przeciążenie służby zdrowia i wprowadzenia zajęć lekcyjnych on-line. Rządy wprowadzają własne systemy radzenia sobie ze spadkiem PKB i najczęściej jest to wprowadzanie mechanizmów protekcjonizmu. Skutki lockdownu i potencjalnego kryzysu będzie można ocenić dopiero za kilka miesięcy, gdy wszystkim skończą się oszczędności, a kolejne państwa zaczną przebąkiwać o bankructwie.
W drugiej części książki autor alegorycznie ukazał problemy jutra, czyli tego, co nas może czekać. Autor przedstawia czterech jeźdźców apokalipsy, którzy mogą się pojawić całkiem niedługo. Pierwszy z nich, czyli pandemia, właśnie panuje. Drugi to recesja, którą widać po obniżającym się PKB chyba wszystkich krajów świata. Kolejnymi, które mogą kroczyć za nimi, będą kryzys finansowy i konsekwencje polityczne, w tym wyzwania dla demokracji, tolerancji czy globalizacji. Symptomy niektórych z nich już widzimy na ulicach miast nie tylko w kraju: szerzą się zapędy totalitarne niektórych przywódców, z jeszcze większą rezerwą patrzy się na imigrantów czy wreszcie iskrzy pomiędzy wielkimi mocarstwami i rynkami produkcji, jakimi są USA i Chiny, biorąc choćby pod uwagę wojnę rządu tego pierwszego z Huawei czy TikTok?iem.
Książka jest napisana prostym językiem, dzięki czemu nawet bez wiedzy stricte medycznej czy ekonomicznej łatwo można zrozumieć przytaczane informacje i stawiane tezy. Warto zapoznać się z jej treścią, aby nie ufać przekazom medialnym czy internetowym, często sprzecznych z sobą i nie siać niepotrzebnej paniki czy nie bagatelizować poważnych problemów.
Na koniec autor przedstawia przykłady dwóch wielkich metropolii, które musiały sobie poradzić lub nie poradziły z wielką epidemią i innymi jej skutkami. Były to Siena i Londyn. W obydwu wymarła spora liczba ludności, jednak skutki były zupełnie różne. Siena już nigdy nie powróciła do dawnej świetności, dając się wręcz wchłonąć gospodarczo Florencji, zaś Londyn, nie dość, że doświadczony zaraza, to jeszcze pożarami, postawił na odbudowę, a nawet ulepszenie infrastruktury, dzięki czemu dziś kwitnie. Nie jest więc to pozycja jedynie pesymistyczna ? mamy szansę. Czy z niej skorzystamy? Czas pokaże.
Monika Kilijańska