Październikowe nowości wydawnicze przypominają wszystkim o nadchodzących Świętach Bożego Narodzenia. Słodkie romanse i ciepłe obyczajówki zapełniają półki księgarni, a każde odstępstwo od tej reguły od razu rzuca się w oczy. Właśnie poprzez taki kontrast zdecydowałam się sięgnąć po antologię \”Upiorne Święta\” wydaną przez Wydawnictwo Akurat.
Zachwyciły mnie obietnice zawarte zarówno na okładce, jak i w opisie. \”Odechce się wam świętować. Na zawsze\” to jedno z haseł, które od razu zwróciło moją uwagę, obiecując historie jakże różne od tych słodkich przepełnionych cynamonowymi ciasteczkami opowieści.
Szybko okazało się, że miałam nieco inne oczekiwania względem tego zbioru opowiadań. Spodziewałam się klasycznych historii z Mikołajem mordercą w roli głównej, otrzymałam to oraz całą masę innych, często nadprzyrodzonych rzeczy typu: niezidentyfikowane obiekty latające, wilkołaki czy klasyczne opętania bądź wizje postapokaliptycznego świata. Absolutnie nie chcę napisać, że są złe, bo nie są i pewnie wielu osobom się spodobają, niestety trochę rozminęły się z moim gustem czytelniczym.
Dziesięciu autorów, dziesięć absolutnie różnych historii. Każda wyróżnia się swoim często niecodziennym pomysłem, stylem i samą konstrukcją.
Pierwsze opowiadanie w antologii, zatytułowane \”Opowieść wigilijna\” autorstwa Tomasza Hildebrandta w teorii jest wszystkim, czego oczekiwałam. Jest krwawo, zdarzają się niebezpieczne wypadki, całość brzmi prawdopodobnie. Tak naprawdę, tylko z jednego powodu nie mogę uznać tej historii za jedną z lepszych – przez scenę w restauracji. To ona sprawiła, że z pewnością nie tknę już nigdy, a przynajmniej bardzo długo, ukochanego bigosu. Autor obrzydził mi go nad wyraz skutecznie!
Drugie opowiadanie – \”Kontrakt\” autorstwa Adama Przechrzty zwróciło moją uwagę przez sam pomysł oraz drobne nawiązania do historii. Mogłabym nawet momentami porównać tekst do takiej spolszczonej wersji Roberta Langdona z powieści Dana Browna. Przyznaję, całość czytało mi się świetnie i czułam niedosyt tekstu, dochodząc do jego końca. Jeden jedyny minus – nie poczułam \”ducha świąt\”.
Trzecie opowiadanie \”Pechowe Święta\” Anny Greń jak dla mnie jest najlepszym w całej tej antologii. Styl autorki, dobór języka, a nawet opisy dosłownie odmalowują kolejne sceny, tworząc tekst, po którym oczy wprost tańczą, spragnione nowych wrażeń! Dodatkowo pisarka zadbała o iście świąteczną oprawę, która spotęgowała mój zachwyt. Zdecydowanie sięgnę po książki tej autorki.
Zwróćcie również uwagę na historię zatytułowaną \”Rezerwat\”, w której Marek Zychla przedstawił czytelnikom z pozoru prostą historię, która mogłaby się rozegrać w jakimkolwiek polskim blokowisku… Przynajmniej tak będziecie sądzić do pewnego momentu. Nagły zwrot akcji niemal wcisnął mnie w fotel, powodując niemałe zaskoczenie, jednocześnie wyjaśniając tajemniczy tytuł.
Ostatnie opowiadanie \”Krótka historia na pożegnanie\” przedstawia dosyć smutną wizję przyszłości, a raczej jej fragmenty. Nie zniszczyła ona mojej wizji Świąt, ale złamała serce. Liczyłam na inne zakończenie historii Nadieżdy, chociaż wiem, że musiało się ono wpisać w schemat antologii.
Nie będę omawiać szczegółowo pozostałych opowiadań. Po prostu przeczytajcie je sami i wyróbcie sobie własne zdanie. Jeśli lubicie historie niecodzienne, momentami zawierające elementy znane z książek Kinga (skojarzenie z powieścią \”Zmętarz zwieżąt\”) na pewno będziecie zadowoleni.
Podsumowując: ciekawa lektura, ale zupełnie inna od wszystkiego, czego się spodziewałam.
Monika Hołyk-Arora