Nieważne, jak bardzo współczesne czasy różnią się od przeszłości – niektóre zachowania ludzkie zawsze będą takie same.
Jack Campbell trzyma równy poziom serii, także piąty tom wpisuje się w dobre wrażenia czytelnicze. Przyznaję, że chętnie wyczekuję kolejnych odsłon, gdyż wiem, że czeka mnie przyjemna przygoda, w dodatku w odległych regionach kosmosu, gdzie czas i prędkość zdają się znaczyć zupełnie coś innego niż podczas życia na jakiejkolwiek planecie. I znów, autor raczy opisami intrygujących bitew powietrznych, których strategia opiera się na nieprzewidywalności i zaskoczeniu. Ale raz schodzimy na ląd na terytorium wroga, aby dokonać tradycyjnego desantu w ramach szalenie niebezpiecznej misji.
Komandor John Geary nadal zmuszony jest walczyć, w ramach nieustającej ucieczki, nie tylko z przytłaczającymi siłami Syndykatu, lecz również z wewnętrznymi siłami starającymi się obalić jego dowództwo. Do tego dochodzą jeszcze plany, na razie dość nieuchwytne i mgliste, co zrobić, kiedy jakimś cudem uda się doprowadzić zdziesiątkowana flotę i arcyważny klucz hipernetowy do siedziby Sojuszu. Wydaje się, że już tak niewiele, zaledwie trzy skoki, dzielą od sukcesu, ale w końcu to właśnie ostatni etap okaże się najbardziej zdradliwy, wymagający i decydujący. Syndycy rozszyfrowali już wiele elementów taktyki Gearego, zaś wewnętrzne przepychanki wśród własnych oficerów przybierają formę jawnego spisku. W tym wszystkim nie wolno zapominać o moralnym aspekcie wojny, w tym zobowiązaniu odbijania jeńców, co nie ułatwia przemieszczanie się floty. Czy żywe światło gwiazd sprzyjać będzie Black Jackowi?
Autor ukazuje, czym naprawdę jest wojna, już nie tylko dla jednostki, zespołu załóg powietrznych statków, reprezentantów floty, ale także dla mieszkańców planet, a nawet całych galaktyk, które traktowane są jako przedmioty w przeciąganiu liny zwycięstwa. Gdyby jeszcze wiadomo było, co stało się sto lat temu, co wyzwoliło starcie śmiertelnych wrogów, dlaczego zdecydowali się na wyniszczający obie strony konflikt? Krystalizuje się zamysł ingerencji Obcych, przyświecające im cele, metody narzucania kierunku historii. Jednak wciąż jest więcej niewiadomych i podejrzeń niż faktów i potwierdzeń. Inna inteligentna rasa stanowi hiper zagrożenie dla całej ludzkości. Wątek romantyczny zszedł na dalszy plan, jedynie czasami docierają na pierwszy plan echa przeszłości, bardzo mi to odpowiadało. Powieść nie należy do złożonych i zaskakujących, wiele fragmentów wpisuje się w powtarzający się wzorzec, jednak dostarcza sympatycznej rozrywki z elementami dalekiej przyszłości, lekkiej formy fantastyki, gdzie liczy się przede wszystkim człowiek i jego natura.
Izabela Pycio