Nie da się ukryć, że tegoroczny wysyp książek świątecznych na polskim rynku wyraźnie pokazał jedno – lubimy zbiory opowiadań. Albo przynajmniej tak sądzą wydawcy, którzy prześcigali się w liczbie zaproszonych autorów, wydanych tomików, jak i oczywiście zbieraniu recenzji. Dziś dokładam kolejną do kupki, pewnie stwierdzając, że to niestety jedne ze słabszych opowiadań świątecznych, jakie przeczytałam w tym roku. Mowa o \”Świątecznym układzie\” Vi Keeland i Penelope Ward – duetu, z którym miałam już różne przejścia, ale mimo to wciąż daję mu kolejne szanse.
\”Świąteczny układ\” skrywa w sobie cztery opowiadania świąteczne zamknięte w zaledwie 240 stronach. Każde z nich – \”Świąteczny Uber\”, \”Świąteczna wpadka\”, \”Świąteczny pocałunek\” i \”Świąteczny układ\” – opowiada historię innej pary. I tak doświadczamy zarówno podróży wspólną taksówką i wpadki z dobrym gestem w tle, jak i konsekwencji szalonego pocałunku czy świątecznego niby-związku.
Omówmy jednak każde opowiadanie po kolei. \”Świąteczny Uber\” to historia Meredith i Adama, którzy poznają się w Uberze. Dziewczyna zamawia taksówkę z opcją wspólnego przejazdu, który mężczyzna nieopatrznie wybrał przy zamówieniu. Wstępna złość ustępuje miejsca zaciekawieniu i świątecznej atmosferze, a całość toczy się dość szybko – nie, moment, zbyt szybko, nawet jak na opowiadanie – i bardzo przewidywalnie kończy. Brak emocji, brak czasu na przywiązanie się do bohaterów, brak konkretnej fabuły.
\”Świąteczna wpadka\” przedstawia nam Piper i Masona. Ona pewnego dnia dostrzega bezdomnego i postanawia kupić mu kanapkę, jednak gdy wręcza mu ją wraz z drobnym datkiem, okazuje się, że pozory mogą mylić, a chłopak bardziej przypomina modela z wybiegów najsłynniejszych projektantów… i z pewnością biedny nie jest. I choć tu ich znajomość się urywa, po pewnym czasie spotykają się ponownie. Niestety, w przewidywalnych okolicznościach, jednak cóż, taki urok opowiadań. I dodam niestety po raz drugi, gdyż jestem przewrażliwiona na punkcie wulgaryzmów, których można było uniknąć. A tu można było.
W \”Świątecznym pocałunku\” Margo postanawia stawić czoła wyzwaniu znajomej i pocałować nieznajomego. Wybierają przystojniaka siedzącego przy jednym z kawiarnianych stolików i kobieta rusza do dzieła, nie mając jednak pojęcia, że tajemniczy mężczyzna nie jest byle kim i namiesza jej jeszcze w życiu. Tutaj autorkom udało się mnie zaskoczyć – szkoda, że po raz pierwszy i ostatni. Do ostatniej chwili nie spodziewałam się roli Chesa w jej życiu. Niemniej ponownie przyznaję minus za zbędne wulgaryzmy.
I na koniec zostaje najdłuższa historia – \”Świąteczny układ\”. Historia podobna do tej z tegorocznego zimowego hitu Netflixa pt. \”Randki od święta\”. Dwójka singli – Riley Kennedy i Kennedy Riley – umawia się na udawanie związku przed swoimi rodzinami. Wyobrażacie już sobie te żarty o przedstawianiu się jako Riley Riley? Tak, tak, pojawiły się. I szczerze mówiąc, netfliksowy film mnie bawił. To opowiadanie – średnio.
O ile nie widzę większego potencjału w pierwszej i trzeciej historii, a do czwartej niewiele można by było dopowiedzieć, o tyle drugą chętnie zobaczyłabym w formie dłuższej powieści. Jako jedyna troszkę mnie wzruszyła i sprawiła, że faktycznie poczułam \”coś\” w związku ze świętami. Poza tym niestety wszystkie historie były przewidywalne i zbyt pospieszone, a do tego zawierały – zbędne w moim odczuciu – elementy życiowych dramatów. Może autorki chciały dodać tej pozycji wartości edukacyjnych jak namówienie czytelniczek do regularnych badań, ale dla mnie budowanie tego drugiego dna wyszło po prostu sztucznie.
Cóż, niestety do \”Świątecznego układu\” raczej już nie wrócę. Ten zbiór nadaje się zdecydowanie do przeczytania i zapomnienia. Jednak czy coś bym straciła, nie czytając go wcale? Obawiam się, że wręcz przeciwnie – odzyskałabym te półtorej godziny, które przeznaczyłam na lekturę.
Natalia Pych