\”Znowu dałaś plamę!\”, powtarza głos w mojej głowie, ilekroć zrobię coś nie tak. \”Ale czego się spodziewałaś? Przecież jesteś beznadziejna. Nic ci nigdy nie wychodzi, a jak już się zdarzy, że wyjdzie, to tylko przypadkiem\”. Też zdarza wam się słyszeć takiego \”suflera\”? To znaczy, że książka Aliny Adamowicz i Joanny Godeckiej jest właśnie dla was.
Dwie terapeutki zajmujące się pracą przede wszystkim z kobietami i nad kobietami napisały książkę. Skierowaną zasadniczo do kobiet, ale bez ograniczenia płciowego (w końcu pisanie do czytelnika w rodzaju męskim niemężczyzn nie bulwersuje, więc tak samo nie powinno niekobiet bulwersować, że ktoś zwraca się domyślnie do czytelniczki). Jak uciszyć wewnętrznego krytyka i uwierzyć w siebie jest dokładnie o tym, o czym mówi tytuł: o uciszeniu tego wewnętrznego głosu, który bezustannie podważa naszą wartość i sprawia, że same o sobie mamy jak najgorsze zdanie, a każdy komplement podejrzliwie oglądamy ze wszystkich stron, przekonane, że na niego nie zasługujemy.
W tej krótkiej, złożonej z siedmiu rozdziałów publikacji przeplatają się historie zwykłych kobiet, ilustrujące kolejne zagadnienia związane z tytułem, ujęcie terapeutyczne problemu z praktycznymi ćwiczeniami oraz wywiady z inspirującymi kobietami o tym, jak one pokonały wewnętrznego krytyka i jak budują pewność siebie. Adamowicz i Godecka na zmianę piszą o: pozytywnym nastawieniu wobec zmian, sile samoakceptacji, definicji ?bycia sobą?, mocy słów i ich doboru, autokrytyce, reakcji na krytykę z zewnątrz, wreszcie emocjach i pozytywności. W każdym rozdziale można znaleźć ćwiczenia do wykonania, szczyptę teorii i dużo przykładów.
To właśnie mieszanka tej warstwy teoretycznej – lakonicznej, ale wystarczającej – ćwiczeń i motywujących opowieści z życia stanowi o sile tego poradnika. Książka Adamowicz i Godeckiej jest ciepła, jest dobra, jest potrzebna. Fakt, że została zaadresowana do kobiet, nie pozostaje bez znaczenia: badania pokazują, że kobiety o wiele częściej niż mężczyźni są skłonne do nadmiernej samokrytyki (co wynika po części z socjalizacji płciowej, ale to temat na inną opowieść). Narracja też jest \”kobieca\” – osobista, niekiedy niemal intymna, przyjacielska i z tym pozytywnym podejściem \”razem damy radę\”. Nie jest to przełom na rynku poradników psychologicznych, ale bardzo – jako społeczeństwo – potrzebowaliśmy takiej książki.
Nie mogę jednak nie wspomnieć o dwóch mankamentach, które w końcowym rozrachunku obniżyły ocenę. Oba dotyczą wywiadów. Po pierwsze, wśród kobiet wybranych przez autorki bardzo brakowało mi takiej, która miałaby niepozytywną historię z budowaniem samooceny w dzieciństwie. We wszystkich rozmowach powtarza się jak mantra właściwy (albo chociaż nietoksyczny) wzorzec wyniesiony z domu bądź z młodości (jedna z rozmówczyń mówi o swojej silnej samoocenie od dziecka, wbrew podejściu otoczenia) – w efekcie z żadną z rozmówczyń nie może się utożsamić czytelniczka, której zabrakło wsparcia na wczesnych etapach życia. Idąc dalej – brakuje historii o tym, jak od zera zbudować stabilną, wysoką samoocenę. To jednak może być subiektywne wrażenie.
Drugi zarzut jest poważniejszy: wywiad z Honoratą Skarbek w takiej formie nigdy nie powinien się znaleźć w podobnym poradniku. Jest toksyczny i może negatywnie wpłynąć na wiele czytelniczek – i na pewno sprawi, że niejedna rzuci książką już na samym początku, jako że znajduje się w pierwszym rozdziale. Skąd ta surowa ocena? Otóż piosenkarka w rozmowie z Aliną Adamowicz patrzy z wysokości swojego przywileju i wygłasza stwierdzenia w rodzaju: ?Oczywiście, ktoś może zaraz powiedzieć: \”?No dobrze, tobie jest łatwo powiedzieć, ja mam pracę, której nie lubię, w której zarabiam tysiąc osiemset złotych, jestem nieszczęśliwy, szef mnie nie docenia?. Ale kto lub co broni ci zmienić pracę? […] Wiadomo, że jeśli nie masz kwalifikacji czy doświadczenia, to idź na kurs, przeczytaj książki, e-booki, zapisz się na Facebooku do grupy specjalizującej się w danej dziedzinie […]\” (s.36). Oczywiście, piosenkarka nie musi się znać na psychologii i rozumieć, że takim stwierdzeniem wyklucza wszystkie osoby, które nie mają możliwości zmiany pracy z dnia na dzień, nie mają też zasobów (finansowych, czasowych, mentalnych) na przekwalifikowanie się (ponieważ są np. jedynym żywicielem rodziny i pracują po 12-14 godzin, by tej rodzinie zapewnić byt – a zmiana pracy w warunkach pandemii to w ogóle dość kiepski żart). Autorki są jednak specjalistkami od psychologii i powinny zdawać sobie sprawę z potencjalnych szkód, jakie może poczynić ocena rzucona tak pochopnie i bezrefleksyjnie – i albo w ogóle pominąć ten fragment wywiadu, albo opatrzyć go stosownym komentarzem.
Z tej recenzji może się teraz wydawać, że nie polecam poradnika Adamowicz i Godeckiej, skoro o wiele więcej miejsca poświęciłam mankamentom niż pozytywom. To jednak złudzenie: po prostu te jedyne bolesne kwestie wymagały szerszego omówienia skierowanego nie tyle do autorek, co do grona odbiorczyń poradnika. Nie ulega natomiast wątpliwości, że Jak uciszyć wewnętrznego krytyka? to pozycja wartościowa i potrzebna, i sama już zaczęłam zamawiać większe jej ilości, by obdarować wszystkie znajome osoby zmagające się z zaniżoną samooceną i wrednym głosem we własnej głowie. Uważam bowiem, że to jedna z tych książek, której nie da się pożyczyć: trzeba mieć własny egzemplarz do mazania ołówkiem na marginesach i podkreślania najważniejszych zdań. Niech to będzie moja rekomendacja dla tej pozycji.
Joanna Krystyna Radosz