Są takie książki, które w połowie czyta się dla rozrywki, a w połowie dla zwiększenia swojej świadomości. Jednym z takich gatunków są reportaże. Chociaż nie wszystkie da się zaliczyć do tej rozrywkowej części, to z pewnością każdy przekazuje nam jakąś wiedzę; kwestia jej użyteczności jest już indywidualnym zagadnieniem. W ostatnim czasie ta kategoria książkowa stała się naprawdę popularna, przez co i ja zaczęłam sięgać po takie książki, choć z pewną dozą nieufności. Jednym z pierwszych reportaży, jakie udało mi się przeczytać, była Elegia dla bidoków.
Elegię dla bidoków ciężko jednoznacznie określić jako reportaż. Z całą pewnością jest to autobiografia, jednak tak mocno relacjonuje realny obraz Pasa Rdzy z danego okresu, że ja tę książkę bardziej uznaję za reportaż pisany od wewnątrz. Jednak jeśli dla Was prawdziwsze jest stwierdzenie, że to rasowa autobiografia, to również nie mylicie się w najmniejszym stopniu.
W książce widzimy mnóstwo zepsucia, biedę, długotrwałe bezrobocie, przeróżne patologie-alkoholizm, przemoc, narkomanię, ale też mnóstwo w niej pozytywnych aspektów, takich jak silne więzy rodzinne, miłość, chęć samodoskonalenia. J. D. Vance ukazuje nam świat swojej młodości, wieku dorastania oraz późniejsze lata nauki i pierwszych prac. Autor stara się nam przybliżyć także życie poprzednich pokoleń, sięgając aż do wczesnych lat powojennych. Choć w swojej książce opisuje naprawdę różnorakie zdarzenia, jedne ciepłe, inne przepełnione gniewem, to w swoich wywodach jest wyrozumiały, nie ocenia, jedynie staje się pobocznym obserwatorem, dokładnie takim, jakim jest czytelnik.
J. D. Vance jako pierwszy z rodziny zdobył dyplom wyższej uczelni. Zdołał wyrwać się spod niszczącego wpływu małej mieściny, w której się wychował, udało mu się pokonać traumy nabyte przez destrukcyjny wpływ swojej matki. Lecz to, do czego doszedł, wymagało codziennej, ciężkiej pracy i mnóstwa energii. Wszystkie jego przeżycia składały się na to, kim autor stał się teraz. Dzięki jego autobiografii możemy zacząć rozmyślać również nad swoim życiem, nad tym, kim się jest, a kim jeszcze można się stać.
Na podstawie tej książki powstał również film, którego niestety nie miałam jeszcze okazji obejrzeć, ale jestem go bardzo ciekawa, dlatego, gdy tylko będę miała wolną chwilę, na pewno to zrobię. Wracając jednak do książki, jestem pod ogromnym wrażeniem, jak bardzo mnie ona wciągnęła. Uważnie śledziłam wszystkie losy bohatera, w każdej wolnej chwili sięgałam po książkę, aby przeczytać, choć kilka stron. Nie sądziłam, że gatunek ten, niezależnie czy jest to biografia, czy reportaż, aż tak mnie zainteresuje.
Najciężej jest określić, czy polecam tę książkę. Jeśli interesujecie się tematem poruszanym w książce, jeśli mieliście już ochotę ją przeczytać, albo obejrzeliście film i chcecie porównać te dwa utwory ? to polecam, nawet gorąco polecam. Jestem przekonana, że znajdziecie w tej pozycji to, czego szukacie. Polecam ją także tym, którzy chcą sięgnąć po nowy gatunek, a nie szukają czegoś bardzo ciężkiego Elegia dla bidoków sprawdzi się w sam raz. Jednak jeśli nie znajdujecie się w żadnej z tych kategorii, sami musicie ocenić, czy to aby na pewno książka dla Was. Niemniej uważam, że dzięki temu, w jaki sposób autor przyciąga uwagę czytelnika, biografia/reportaż zasługuje na lekturę.
Anita Szynal-Wójtowicz