Książka była tak angażująca emocjonalnie, że nawet kiedy ją odkładałam, nie mogłam przestać myśleć o tej historii, nawiedzała mnie nawet w snach. Z jednej strony chciałam jak najszybciej skończyć i poznać finał, z drugiej, świetnie się ją czytało. Z przejęciem mogłam śledzić postępy w tym trudnym śledztwie. Autor nie oszczędzał bohaterów, pozwalał im cierpieć, mylić się, popełniać błędy, które mogły ich słono kosztować, a czytelnikom podnosiły ciśnienie.
Główne miejsce akcji to położone w Pirenejach miasteczko, miejsce, gdzie wiele osób straciło zaufanie do policji i wolało pewne sprawy pozostawić w tajemnicy. W książce znalazły się rozważania na temat francuskiego społeczeństwa, zmagającego się z wieloma problemami związanymi z ogromnymi różnicami kulturowymi. Jednak zdziwiła mnie tak wielka niechęć do policji.
Śledztwa Martina Servaza to jedna z najlepszych serii kryminalnych, jakie czytałam. Bernard Minier zachwyca dobrze skonstruowaną intrygą, inteligentnym, choć lekko niedzisiejszym bohaterem, który nie jest kreowany na herosa, ale ma prawo popełniać błędy. I fenomenalnym klimatem, często wywołującym ciarki na plecach. Dlatego, mimo wszystko, mam nadzieję, że Dolina nie była ostatnią książką z tej serii. Mam zdecydowanie ochotę na więcej!