O kim pomyślisz, gdy staniesz oko w oko ze Śmiercią?
Dawn Edelstein pracuje jako doula od umierania-towarzyszy swoim klientom w ich ostatniej drodze. Można rzec, iż śmierć nie jest dla niej już tak strasznym zjawiskiem. Dopóki sama nie znajduje się w sytuacji zagrażającej jej życiu.
I wydawałoby się, że kobieta ma poukładane życie prywatne, w domu czeka na nią bowiem mąż Brian i ich córeczka. A jednak pierwszą myślą w obliczu śmierci jest Wyatt, mężczyzna, z którym wiele lat temu Dawn pracowała w Egipcie. Wówczas tę dwójkę połączyły nie tylko wspólne badania nad Księgą Dwóch Dróg, czyli najstarszym przewodnikiem po zaświatach, ale też silne uczucie. Jednak w obliczu zbliżającej się śmierci matki, Dawn musiała opuścić wszystko to, co kochała i podjąć się opieki nad rodzicielką. Nigdy już nie wróciła do życia sprzed śmierci matki, zakopując je głęboko w sercu. To sytuacja, w której nieoczekiwanie się znalazła, zmusiła ją do refleksji nad własnym życiem. To otarcie się o śmierć sprawiło, że kobieta po raz pierwszy od długiego czasu ruszyła za głosem serca.
Czy pewne rzeczy, mimo upływającego czasu pozostają niezmienne?
Pani Jodi Picoult nie muszę nikomu przedstawiać. Ta autorka od wielu lat karmi nasze emocje licznymi historiami. Tym razem przenosi nas do gorącego Egiptu, wabi interesującą historią, obiecuje temat, który skłoni nas do zastanowienia się nad naszym życiem.
Kiedy jest najlepszy moment, by przemyśleć nasze wybory? Oczywiście, gdy stajemy oko w oko ze śmiercią. Wówczas nasz umysł zarzucany jest przeróżnymi wspomnieniami, wizjami, uczuciami, a przede wszystkim smutkiem, że jeszcze tyle rzeczy chcieliśmy zrobić… więc gdy okazuje się, że Kostucha jak na razie tylko lekko pacnęła nas ręką, pozostawiając na ziemskim padole bez większych szkód, wtedy czujemy przymus zrobienia tego, co obiecaliśmy sobie w chwili śmiertelnej trwogi. Dawn wiedziała, że skoro w takim momencie myśli o swoim poprzednim, pozostawionym w Egipcie partnerze, to jej serce nie zapomniało. Ba, nie dało się oszukać, choć pozostawało w uśpieniu. Rzuca to, co od kilku lat było jej codziennością, by przekonać się, czy warto podejmować jedną, najważniejszą decyzję rzutującą na resztę jej dni.
To jest lektura, przy której naprawdę trzeba się zastanowić. Popieramy działania głównej bohaterki, a może są nam nie w smak i nasze serce je potępia? Bądź co bądź Dawn miała rodzinę, która martwiła się o nią i tęskniła. Nie można też tak łatwo wykreślić tych lat, spędzonych z Brianem w udanym małżeństwie. Z drugiej strony jednak po co się oszukiwać, po co dusić, skoro w naszych myślach wciąż jest ktoś inny? Czyż nie torturujemy wówczas siebie, ale i tego, kto jest obok? Może właśnie najlepszą decyzją jest odejść? Do tej pory mam mętlik w głowie. Nie wiem, czy bardziej podziwiam naszą bohaterkę za obranie właściwej jej zdaniem ścieżki, czy potępiam, gdyż przez jej decyzję cierpiał jej mąż. Patrząc na przeszłość głównej bohaterki, wiemy, jak dużą radość i satysfakcję dawała jej praca w Egipcie. To było jej marzenie, do tego została stworzona. Mimo swoich zamiłowań potrafiła porzucić pracę na rzecz czegoś ważniejszego, uśpiła swoje marzenia na kilka lat. Czy powinno więc nas dziwić, że w końcu, na widmo katastrofy wszystko w niej aż rwie się do powrotu do tego, co było? Czy sama dałabym radę porzucić to, co kocham i ułożyć sobie względnie wygodne życie? Raczej wątpię. Księga Dwóch Dróg dała mi naprawdę wiele do myślenia.
Czytelnicy znający twórczość pani Picoult wiedzą, czego mogą spodziewać się po jej książkach. To nieustanny emocjonalny rollercoaster, który zmusza nas do zatrzymania się i zastanowienia nad tym, co w życiu naprawdę ważne. Czy tłamsząc siebie, dajemy szczęście drugiej połówce? Czy możemy być w tym swoim szczęściu egoistycznymi, a może życie polega na tym, żeby tylko dawać? Rozstrzygnijcie to sami. Tej lektury nie da się odłożyć bez żadnej refleksji.
Katarzyna Pińkowicz