Aliza Malik, dziewczyna, którą przyjemność mieliśmy poznać przy pierwszej części tej serii, studiująca prawo razem z Micah na początku ich przygody ze studiami. Kierunek, który wybrała, nie jest jednak czymś, czemu poświęca z wielkim zainteresowaniem, a przede wszystkim sercem, czas. Jej najprawdziwszą pasją, związaną z domem rodzinnym jest gotowanie. To jemu może poświęcać się w całości i spędzać godziny w kuchni. Swoją miłością do potraw dzieli się z licznym gronem osób, prowadząc bloga kulinarnego czy publikując zdjęcia swoich dań na Instagramie. Wciąga ją to na tyle, że postanawia również spróbować swoich sił w stworzeniu książki kucharskiej, która pomimo przeróżnych przepisów miałaby również wiele ciekawostek dotyczących jej życia prywatnego, pochodzenia czy rodziny. Wszystko to zajmuje jej bardzo dużo czasu, przez co nie może sobie zawsze pozwolić na spontaniczne spotkanie z przyjaciółmi czy niezaplanowane wycieczki, każda minuta jej dnia jest przemyślana i chociażby sekunda wymykająca się poza granicę założonych na ten dzień celów może spowodować, że całość runie. Przy tak napiętym grafiku nie ma czasu na przyjaciół, randki, a co dopiero na prawdziwe uczucie, któremu trzeba wiele poświęcić, aby dać szansę na to, aby rozkwitło.
Lucien pojawia się w życiu Alizy przypadkiem, wspólni znajomi, jedna impreza i coraz to dłuższa rozmowa może być początkiem czegoś, co będą wspominać całe życie lub okaże się zupełnym tego przeciwieństwem. Chłopak nie ma łatwej przeszłości ani teraźniejszości. Musi stawiać dobro innych nad swoim własnym, przez co również, nie może być w pełni szczęśliwy. Kiedy jednak dadzą sobie szansę może z tego wyjść coś, co obojgu im pomoże lub zrujnuje wszystko, co mogłoby być zbudowane. Wystarczy jedna sekunda, jedna nieprzemyślana decyzja, jedno przemyślenie, jeden znak, aby wszystko rozwaliło się jak domek z kart.
“Każdy musi kiedyś podjąć złą decyzję, inaczej nie uczylibyśmy się na własnych błędach.”
Uważam, że ogromnym plusem całej tej serii jest fakt, że cały czas historia toczy się wśród tych samych bohaterów. Jesteśmy w stanie poznać, każdego z nich z osobna coraz bardziej, wczytując się w oddzielne opowieści, które zazębiają się ze sobą, tworząc jedną spójną całość. Podoba mi się to, że pomimo obecności Micah w pierwszym tomie, dalej przeplatane są jej wątki w kontynuacji, dzięki czemu wiemy, że relacja, jaką zbudowała z Julianem na początku, wciąż trwa, a oni tak samo kochają się cały czas. Tak samo w przypadku Cassie, którą bliżej poznaliśmy w drugim tomie. Jestem zauroczona tym, że postacie, które tak lubiłam, są ze mną dalej, może nie na pierwszym planie, ale jednak są obecni, za co jestem ogromnie wdzięczna autorce. Taki zabieg na pewno pozwolił odczuć, jak działa prawdziwa przyjaźń, kiedy można liczyć na swoich najbliższych i kiedy tak naprawdę ich potrzebujemy, chociaż sami możemy nie zdawać sobie z tego sprawy.
Kolejnym plusem jest fakt, że Aliza to nietypowa postać, pochodzi z Pakistanu, przez co Laura Kneidl porusza kolejny temat tabu, jakim jest pochodzenie i wiążące się z nim ograniczenia w naszym świecie. Jest to przełamanie zasad, o których nikt nie chce mówić, bo to zbyt ryzykowne. Uwielbiam autorów, którzy nie boją się wychodzić poza szablon pięknym, bezproblemowych powieści, które dla mnie stają się zbyt typowe i nudne. Pragnę coraz więcej takich historii jak ta, bo jest niebanalna. Nie dość, że samo czytanie jej sprawia przyjemność, bo opowieść jest napisana w sposób lekki i przejrzysty, a przez strony się po prostu leci, to jeszcze porusza tematy, które mogą nauczyć wiele osób – szczególnie młodych – czegoś nowego. Uczy tolerancji, szacunku do drugiej osoby bez względu na to, jaki ma kolor skóry.
Bardzo podobał mi się sposób stworzenia głównej bohaterki, która ma wyznaczony cel w swoim życiu, do którego dąży, ale nie po trupach. Widać, że jednak nie należy w życiu kłaść wszystkiego na jedną kartę i dążyć do sukcesu pomimo wszystko, nie patrząc na to, co dzieje się wokół. Aliza nie raz udowodniła, że prawdziwy człowiek, wie, kiedy należy odpuścić i wybrać opcję może i gorszą dla siebie w tamtym momencie, aby na nowo spojrzeć na siebie i zapytać się “czy to jest to, co mnie uszczęśliwia? Czy to jest, co ja chcę robić w życiu?”
Sama spędzam dużo czasu na gotowaniu, odpręża mnie to, dlatego uwielbiam łączyć różne smaki i sprawdzać ich połączenie. Chociaż moje kubki smakowe są dość specyficzne, bo należę do tych osób, które lubią lody miętowe z czekoladą, to jednak klasyczne potrawy również odnajdują swoje miejsce w moim codziennym menu. Dlatego też dobrze czytało mi się wszystkie wątki, w których przedstawione było zamiłowanie bohaterki do gotowania. Miałam jednak taką małą nadzieję, że gdzieś na końcu książki znajdę, chociażby jeden albo dwa przepisy na dania, które wplecione były w treść historii, tego jednak nie było, a mogło to być taką wisienką na torcie.
Jeśli chodzi o wątek miłosny i samego Luciena, to muszę przyznać, że zaciekawił mnie. Postać chłopaka z problemami i obowiązkami powoduje, że nie da się go nie lubić. Po utracie rodziców przejął opiekę nad młodszą siostrą, przez co nie mógł w pełni oddać się temu, co naprawdę go uszczęśliwia – charakteryzacją – wybrał jednak kierunek, po którym będzie w stanie utrzymać siebie, jak i małą. Bohater jest skryty i nie mówi otwarcie o swoich uczuciach, co również pokazuje nam, jak ludzie dobrze ukrywają się pod swoimi maskami i udają, że wszystko u nich w porządku, gdy prawda może być zupełnie inna. Może dzięki Lucienowi, wiele osób zobaczy, że dobrze jest czasem z kimś porozmawiać, bo samemu ciężko jest poradzić sobie z niektórymi problemami.
Przedstawienie chłopaka, który interesuje się makijażami, jest również przełamaniem stereotypu o kobiecych, czy też męskich zawodach, co również odbieram jako ogromny plus w kierunku autorki.
Uczucie, które rodzi się pomiędzy Alizą i Lucienem jest naturalne, niewymuszone, przez co czyta się wszystko z uśmiechem na twarzy i od razu trzyma się za nich kciuki. Człowiek po prostu chce, żeby im się udało, bo oboje na to zasługiwali. Mieli prawo być szczęśliwi jak każdy z nas…
“Wsłuchaj się w siebie i rób po prostu to, co cię uszczęśliwia. Nie powinnaś tracić czasu na rzeczy, które cię stresują albo nie dają ci przyjemności, życie jest na to zbyt krótkie. Nie musisz też niczego nikomu udowadniać.”
Wioletta Dobrzeniecka