Miliony słów, sytuacji i ludzi kształtuje nas każdego dnia. Jedne zapadają nam w pamięć i tworzą wspomnienia oraz siłę do działania. Inne naznaczają w nas piętno, wciąż utrudniając nam każdy krok ku przyszłości. Choć ich ciężar ciąży nam każdego dnia, w końcu znajdujemy punkt podparcia i kroczymy dalej, tylko czy kiedyś nie zabraknie nam tej siły? Brak planu niektórych może przerażać równie mocno, co jego zmiana. Los jednak nie pyta, czy jesteśmy gotowi. Dość boleśnie przekonała się o tym Andie, której marzeniem było rozpoczęcie studiów w Seattle i stworzenie firmy z najlepszą przyjaciółką, June. Pierwsze kilka nocy ich dorosły plan idzie gładko, jednak wszystko dość szybko się wali, a Andie zostaje bez dachu nad głową. W przypływie desperacji sypia w klubie, w którym pracuje.
Nocowanie w miejscu pracy dość szybko wychodzi na jaw, jednak młoda studentka przyłapana przez szefa dostaje szansę na rozwiązanie złej sytuacji. Mason proponuje dziewczynie dach nad głową. Nowe lokum, nowi ludzie, których od razu polubiła oraz Cooper, z którym będzie musiała spędzać sporo czasu. Nie potrafi go rozgryźć. Raz pomocny, obecny i miły, za chwilę zimny i odpychający. Jakie tajemnice skrywa chłopak? Czym zaskoczy ich wejście w dorosłość?
Truly
Piękna okładka i lęk, który nieśmiało wychylał się zza trzymanej książki. Czy będzie to schematyczny romans dla młodzieży? A może okładka okaże się jedynym zachęcającym punktem tej historii. Truly to debiut autorki Avy Reed, który jest początkiem zapowiadanej trylogii. Ten tom skupia się na Andie i Cooperze, ale nie brakuje w nim również postaci, które choć drugoplanowe, już zdradzają część swojej historii. Autorka ma niezwykle lekkie i przyjemne w odbiorze pióro. Jej opowieść jest niewymuszona i choć nie jest idealna i trochę podpina się pod schematy, to daje przyjemność podczas czytania i poznawania wszystkich wątków. Nie jest typowym romansem, gdyż pisarka zadbała, by poruszone tematy były różnorodne, a jednocześnie łączyły się w całość, która będzie nieidealnie realna.
Wśród bohaterów
Z łatwością zżyłam się z Andie. Dziewczyna miała swój plan, jednak los pokrzyżował jej zamierzenia i rzucił ją na głęboką wodę. Wciąż zmaga się ze stratą matki, brakiem miejsca do spania, studiami. Wejście w studenckie życie odbiega od jej wizji, ale czy to złe zmiany? Urzekła mnie jej siła i hart ducha. Ta młoda kobieta nie poddawała się smutkom, pracowała nad sobą i walczyła o ziszczenie swoich planów. Cooper to zupełnie inna historia. Jego zmienność i tajemniczość kusiły, by wygrzebać jego traumy i nieprzepracowane problemy. Tych dwoje połączyła praca, w której Cooper miał się stać nauczycielem dla Andie. Pierwsza nić porozumienia dość szybko wskoczyła na miejsce, jednak nic nie jest takie proste, a zbudowanie relacji bez szczerości nie może się udać, prawda?
Całości dopełniają postaci drugoplanowe, które podkreślają lekkość i duże pokłady humoru, jakimi posługuje się autorka. Dodajcie do tego proste, zabawne i lekkie dialogi, a historia nabierze rumieńców. Choć losy postaci nie są tu rozwinięte, to z całą pewnością po lekturze Truly mam ochotę na więcej każdego z nich.
Podsumowanie
Truly to opowieść lekka, słodka i czasem schematyczna, jednak czyta się ją z przyjemnością i zainteresowaniem. Bohaterowie i ich losy przekonują do siebie na każdym kroku, kuszą nierozwiązanymi wątkami. Autorce udało się połączyć coś przyjemnego z czymś poważnym. Na plus zasługuje styl, kreacja postaci i mieszanka powagi z humorem. Czy to książka idealna? Nie, ale czy musi taka być? Absolutnie nie musi, gdyż potrafi oderwać od codzienności, naznaczyć problemy, obok których nie jesteśmy w stanie przejść obojętnie. Wlać do serca trochę ciepełka, słodyczy i lekkości. Truly to powieść młodzieżowa, jednak nie jest to zamknięta grupa docelowa. Każdy może odnaleźć w niej trochę siebie. Zmaganie się z dorosłością, która często daleka jest od planów. Przepracowywanie traum. Przyjaźnie na całe życie i miłość, która czasem zaczyna się od kuksańca w głowę, a nie motyli w brzuchu.
Marta Daft