Choć literatura więzienna czy obozowa jest dla mnie bardzo ważna i mogę z ręką na sercu powiedzieć, że gros książek z nią związanych mam na półkach, to jednak nigdy nie zastanawiałam się, jak kontakt z więzieniem wpływa na autorów prozy i poezji. Więzienie było moim domem Laury Quercioli Mincer odpowiada na to nigdy przeze mnie niezadane pytanie, pokazując kilka biografii polskich pisarzy, którzy pod wpływem instytucji penitencjarnych zaczęli inaczej spoglądać na świat czy własną twórczość. Być może wiąże się to z faktem, że biografie znanych mi pisarzy są raczej pobieżne, kończą się zwykle na tych kilku zdaniach z tyłu okładki. W nich nie znajdziemy piętna izolacji, lęku, buntu czy zagubienia, jakie mogli odczuwać w czasie odsiadki.
Książka obejmuje dość szerokie ramy czasowe, podając przykłady pisarzy tworzących od końca XIX wieku do 2013 roku. W tym czasie zmieniło się w Polsce wszystko: wracała i znikała z mapy, była pod zaborami, okupacją, wolna, zmieniała kilkukrotnie ustrój czy granice. Wraz z tymi zmianami geopolitycznymi zmieniały się także powody i warunki odsiadki, a wraz z nimi podejście do samych osadzonych. Kiedyś karą były tragiczne warunki osadzenia, potem resocjalizacja, jednak autorka zauważa, że podstawa pobytu w zakładzie karnym, jaką jest izolacja od społeczeństwa, od rodziny, jest zawsze taka sama.
Już samo pisanie rozróżniało starych, represjonowanych więźniów, od młodych. Początkowo było ono zabronione, stanowiło rodzaj buntu i świadectwa. Potem, wraz z przesunięciem się roli więzienia w kierunku resocjalizacji, pisanie stało się sposobem na radzenie sobie z samym sobą, jednym z elementów naprawy i powrotu do społeczeństwa.
Dlaczego więziono pisarzy? Zwykle ze strachu. Któż jak nie oni mieli władzę nad umysłami, sercami i duszami czytających? Powód zawsze się znalazł, choć nie zawsze oficjalny. Zwykle wystarczyło, że autor tekstów miał inne poglądy polityczne.
Autorka zwraca uwagę nie tylko na to, jak więzienie się zmienia, ale także jak więzienie zmienia będących w nim więźniów. Niezależnie od czasów po roku-dwóch każdego dopada pewnego rodzaju stagnacja i obojętność. W celach dominują ludzie z pustką w oczach, przygarbieni, bez nadziei na jutro. Boją się czasami wyjść na wolność, szczególnie po dłuższej odsiadce, bo jest ona dla nich czymś, co znają, swoistym domem. Ba, mają tu nawet coś, co staje się dla nich namiastką rodziny: innych osadzonych.
Choć autorka przywołuje dużo postaci, które były więzione, jak Aleksandra Wata czy Janusza Korczaka, znajduje także miejsce dla osób, które pomagały w więzieniach, jak choćby Zofii Nałkowskiej czy Marii Konopnickiej. Pamiętniki i opowiadania tych autorek pełne są wspomnień z odwiedzanych przez Konopnicką aresztów czy więzień lub Towarzystwa Uwolnionych z Więzień, do którego należała Nałkowska.
Podczas lektury tej książki nasuwa się czasem jeszcze jedno pytanie: dlaczego taka monografia dotyczącą roli więzienia w polskiej literaturze, jest dziełem Włoszki? Laura Quercioli Mincer jest profesorką literatury i kultury polskiej na Uniwersytecie Genueńskim, autorką niejednej publikacji naukowej właśnie na temat Polski.
Jak na pracę naukową, książka jest napisana przystępnym językiem. Odkrywa przed czytelnikiem nowy punkt widzenia na literaturę polską. Polecam każdemu, kto zagłębia się w tematykę obozową lub kto jest entuzjastą wyczerpujących biografii pisarzy.
Monika Kilijańska