Choć o polskim marcu ’68 napisano już wiele, to wciąż powszechna wiedza na ten temat jest niepełna, przekłamana, przepełniona ideologicznymi naleciałościami z wielu stron i naginana do potrzeb. Tak też osobiste wspomnienia, takie “od wewnątrz” są nie do przecenienia, gdy próbujemy poskładać sobie w całość tamten czas i dociec istoty ówczesnych wydarzeń. “Przedwiośnie ’68. Fakty i mity owiane marcową mgłą” Bohdana Urbankowskiego są właśnie takim głosem “od wewnątrz”, i to głosem niezwykle cennym, bo opowiadającym z perspektywy wrażliwego i czujnego obserwatora, poety.

“Przedwiośnie 68” jest to chwilami osobista opowieść, Urbankowski już na początku wprowadza nas w swoje dzieciństwo i wczesną młodość, a tu w świat ideałów, na jakich wyrósł i jakie towarzyszyły mu w kluczowym dla książki czasie. Również geneza Marca jest tutaj opatrzona perspektywą samego Urbankowskiego, codziennością studencką wraz z nastrojami, przekonaniami i ideałami, jakie młodym przyświecały. Pisze o organizacjach studenckich niesprzyjających władzy i tych zachłyśniętych ideologią marksistowską i jej nowymi obliczami. Pośród tego wspomina również o próbach wpływania środowiska komunistycznego na młodzież na polu obyczajowym i kulturalnym oraz mizernych tego skutków. To ostatnie przynosi dość smutne refleksje w zestawieniu ze współczesnością. Książka zresztą często skłania do przemyśleń, odnajdywania pewnych analogii.

Książka opisuje marzec ’68 w szerszej perspektywie, Urbankowski nie zadowala się jedynie powszechnie znanymi faktami, ukazuje je jako skutek, przejaw, element większej całości. Składa opisywaną rzeczywistość z wielu elementów, wielu sfer. Przy czym zdaje się najbardziej skłaniać ku sztuce, głębi znaczeń, ideałom i przejawom tego wszystkiego w kulturze. A jednocześnie dość twardo stąpa po ziemi, nieomieszkając choćby przywołać znane nazwiska w kontekście ówczesnej rzeczywistości i wydarzeń. Pisze momentami dość twardo, czasem uszczypliwie, zwykle bezkompromisowo, ale bez zawiści. W tej obszernej opowieści autor nie szczędzi drobnych okruchów, anegdot, które nie tylko nadają smaczku lekturze, ale przede wszystkim pozwalają pełniej wejść w perspektywę uczestnika opisywanych wydarzeń. Można odnaleźć tu również pomniejsze wydarzenia opisywane już wcześniej przez innych świadków, acz inaczej widziane. To pozostawiam do wnikliwego śledzenia potencjalnym kolejnym czytelnikom, bo niektóre głosy w zestawieniu z perspektywą Urbankowskiego sprawiają, że fakty stają się bardziej wymowne.

Co należy jeszcze podkreślić to znakomite pióro autora. Bohdan Urbankowski zarówno w poezji, jak i w prozie potrafi pięknie operować słowem. Tutaj, wracając do przeszłości, obudowuje ją przejrzystą narracją, zachęcającą, wciągającą. Przeplata poezją. Są tu fragmenty, które się wręcz spija z przyjemnością z kart książki. I nawet nie podzielając niektórych poglądów autora, choćby jego słabości do Józefa Piłsudskiego, z przyjemnością wchodzi się w świat jego myśli, wspomnień, poezji. Jest to jeden z prawdziwszych głosów na temat marca ’68. I ciekawszych. Wszak, jak słusznie zauważył Józef Mackiewicz, “jedynie prawda jest ciekawa”. Szczerze polecam.
Iwona Ladzińska