“Zbrodnia lorda Artura Savile i inne nowele” to zbiór pięciu opowiadań autorstwa Oscara Wilde?a, irlandzkiego poety i pisarza. Szerszemu gronu czytelników znany on jest przede wszystkim z jedynej opublikowanej powieści, “Portretu Doriana Greya” – wielokrotnie, zresztą, adaptowanej na duży ekran (ostatnio w 2009 r. z Benem Barnesem i Colinem Firthem). Zbiór oryginalnie został wydany w 1891 roku i zawierał cztery opowiadania napisane w 1887 roku – nie obejmował początkowo “Portretu Pana W. H.{ z 1889 r. Wszystkie opowiadania wydane już zostały na rynku polskim, również w tłumaczeniu Róży Centnerszerowej, jednak klasyków piszących pięknym językiem z dobrą dozą inteligentnego kpiarstwa, nigdy za wiele.
Moim największym faworytem spośród wszystkich pięciu opowiadań jest, rzecz jasna, “Duch z Kenterwilu”, z którym nie pierwszy raz miałam przyjemność obcować, literacko oczywiście. Historia amerykańskiego ministra Hirama B. Otisa, który wraz z rodziną zakupił Zamek Kanterwilski, byłaby nudnym opowiadaniem grozy, gdyby nie przewrotność Oscara Wilde?a i jego wspaniałego poczucia humoru. Stworzył on bowiem obraz Otisów, którzy według profesjonalnego i doświadczonego ducha, należą do ludzi niskiego, materialnego poziomu, niezdolnych do oceniania symbolicznej wartości zjawisk zmysłowych. I tak upiór zderza się z racjonalnym umysłem pana Otisa, praktyczną przyziemnością jego małżonki i sztubackimi psikusami bliźniaków, synów państwa Otis – tylko Wirginia, córka, jest w stanie dostrzec w egzystencji ducha coś więcej. W tej historii wyraźnie widać jak cudownie nieskostniałym klasykiem jest Oscar Wilde, który jako jeden z niewielu, w krótkiej formie, potrafi przejść od opowiadania grozy, przez komedię, aż po dramat.
Tytułowe opowiadanie nawiązuje natomiast do konwencji kryminału, w którym w wyniku niefortunnego wróżenia z dłoni, lord Artur, przekonany o swojej predestynacji do morderstwa, postanawia je zrealizować i wejść na ścieżkę występku. Niestety, okazuje się, że czyn ten karalny i etycznie niedozwolony, jest o wiele trudniejszy do osiągnięcia, niż się początkowo lordowi wydaje. I tu Oscar Wilde ze swobodną, charakterystyczną dla siebie, nonszalancją przeistacza opowiadanie kryminalne w farsę.
Dwa opowiadania: “Modelowy milioner” i “Sfinks bez sekretu”, odsłaniają kulisy obyczajowości angielskiej XIX w. W szczególności drugie z nich wydaje się wyjątkowo na czasie, ukazując skłonność ludzi do tworzenia fasad celem znalezienia się w centrum uwagi. Dzięki historii lady Alidy, kobiety, która wykreowała siebie na tajemniczą bohaterkę romansu, okazuje się, że pomysł oszustwa i fałszywej osobowości nie został stworzony w dobie Instagrama.
Nawet “Portret pana W. H.”, który, poza może zatwardziałymi wielbicielami sonetów Shakespeare?a, przynudza swoją konwencją traktatu literackiego, w końcu okazuje się zwariowaną historią o szaleństwie naginania faktów celem udowodnienia własnej teorii.
Zbiór opowiadań Oscara Wilde to uczta dla inteligentnego czytelnika, który dostrzeże ironię i sarkazm, kpinę i krytykę społeczną w tradycyjnych konwencjach literackich. Dodać należy, że jest to również nieprzeintelektualizowana rozrywka i przyjemność obcowania z pięknym językiem, którego często brakuje we współczesnej prozie. Ponadczasowość treści, błyskotliwy krytycyzm nie pozwalają mi na nic innego, jak polecenie tej pozycji, pomimo że jej graficzna postać przywołuje na myśl lekturę szkolną.
Agnieszka Pyra