Kolejny dzień w pracy; stoisz za ladą, czekając na kolejnych klientów. Co prawda to mały, wiejski sklepik, nie żadne miastowe wielopiętrowe gmaszyska, ale i tak nie możesz narzekać. Zawsze coś się dzieje. Twój wzrok przyciąga chłopak, który od dłuższego czasu krąży pod drzwiami. Jest brudny, wygląda na głodnego i szczerze mówiąc, wzbudza litość. Widać, że zastanawia się nad wejściem, więc gdy w końcu się na to decyduje, czujesz…ulgę? Prosi o coś do jedzenia, tłumaczy, że jest głodny i nie ma pieniędzy. Odsyłasz go z obietnicą, że przyniesiesz mu posiłek po pracy, gdy kierowniczka nie będzie widzieć. I tak robisz, acz przezornie zabierasz ze sobą koleżankę. Chłopak, a właściwie już mężczyzna, wygląda na niegroźnego, tylko bardzo zabiedzonego. Opowiada Wam smutną historię swojego życia, więc gdy następnym razem postanawiasz ponownie przynieść mu coś do jedzenia, nie spodziewasz się, że jego brudna twarz będzie ostatnim, co zobaczysz w tym życiu.
Leszek Pękalski, zwany także Wampirem z Bytowa, od lat budzi zainteresowanie społeczeństwa oraz środowiska lekarskiego i kryminalistycznego. Z pozoru wiejski głupek, skupiony na budzeniu litości i napełnieniu żołądka, okazał się gwałcicielem i mordercą. Niech Was więc nie zwiodą smutne historie o dzieciństwie pełnym przemocy, głodu i braku miłości. To tylko gra pozorów chorego umysłu, a może jednak bystrego rasowego mordercy?
Uwielbiam reportaże dotyczące seryjnych morderców, szczególnie jeżeli przybliżają nam sylwetkę naszych krajowych gwiazd. Leszek Pękalski również budził moją ciekawość, zastanawiałam się, w jakim stopniu za jego zachowanie odpowiadała choroba psychiczna. Czy była tylko dobrym wytłumaczeniem jego czynów, a może rzeczywiście kierowała całym jego życiem? Miałam nadzieję, że książka pani Omilianowicz rozjaśni nieco mrok pytań pozornie bez odpowiedzi.
Wampir z Bytowa był typowym wiejskim głupkiem, dzieciństwo spędził z matką i babką, które zamiast dobrego słowa miały dla niego tylko obelgi i bolesne razy. Dlatego też młody Leszek trafił do sierocińca, gdzie również nie było mu lekko wśród innych podopiecznych. Duże znaczenie dla tego faktu miała na pewno jego niechęć do kąpieli, zresztą każdy, kto tylko go znał, określał go mianem flejtucha- cokolwiek na siebie założył, od razu było brudne. Później, po opuszczeniu domu dziecka, mężczyzna zamieszkał z wujkiem alkoholikiem. Gdy było mu niewygodnie, a kiszki grały marsza, pakował torbę i wyruszał w świat. Mimo pozy człowieka niedorozwiniętego Pękalski miał świetną orientację w terenie, zwiedził wiele miast, zawsze potrafił się jakoś w nich zaczepić. Nie dający się zaspokoić popęd seksualny, intensywne poszukiwanie kobiety, która chciałaby uprawiać z nim seks bądź zostać jego żoną i kolejne odrzucenia przez płeć piękną bardzo szybko doprowadziły do pierwszego morderstwa. Ataki na kobiety stały się jego sposobem na zaspokojenie ognia, który wciąż w nim płonął.
Choć książka ma zaledwie dwieście czterdzieści stron, jest to moim zdaniem bardzo dobrze przybliżona czytelnikowi historia wydarzeń sprzed wielu lat. Autorka raczy nas nie tylko wizją spotkania kata i ofiary, ale również rozmowami z jego bliskimi czy osobami, które miały z nim do czynienia na pewnym etapie życia. Znajdziemy tam również dialog z niedoszłą ofiarą, wiele refleksji na temat Pękalskiego, ale i wycinki rozmów z samym sprawcą. Wszystko jest tak zgrabnie opisane, że tę pozycję czyta się niemal jak thriller.
Brak naukowego żargonu ułatwia odbiór reportażu, jest to książka idealna dla każdego śledczego amatora. Najbardziej spodobał mi się fakt, iż z dużą dokładnością przybliżono dzieciństwo i młodość Leszka Pękalskiego, dzięki czemu podczas czytania wciąż zastanawiałam się, czy rzeczywiście mężczyzną kierowała choroba psychiczna (co usilnie próbował wmówić każdemu) czy po prostu był to jego sposób na uniknięcie kary za swoje morderstwa. Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że Wampir z Bytowa nie ma w sobie ani grama inteligencji; jednak podróż po jego życiu sprawia, iż wyraźnie widzimy spryt, który tak starannie starał się ukryć przed światem. Niczym zwierzę kierował się swoimi podstawowymi potrzebami: zaspokojenie głodu, popędu seksualnego. O ile jednak zwierzęta zabijają najczęściej ze strachu, o tyle w przypadku Leszka Pękalskiego był to raczej nieodzowny element jego kontaktów z płcią przeciwną. Nie czuł przyjemności z pozbawiania życia, liczył się dla niego sam akt seksualny, kobiety były zaś dla niego swego rodzaju przedmiotem. Nie dręczyły go żadne refleksje odnośnie do tego, co im odbiera.
Wampir. Jak rodzi się zło to świetna pozycja, zdecydowanie godna polecenia. Rzetelna, pełna informacji, przemyśleń odnośnie do sylwetki zabójcy. Sprawia, że czytelnik jeszcze długo po zakończeniu lektury zastanawia się nad istotą ludzkich zachowań, nad kwestią tkwiącego w człowieku pierwiastka zła. I oczywiście nad samym Pękalskim.
Katarzyna Pinkowicz