Wiedza moi drodzy to cenne oręże przeciwko wielu stworom i potworom, które, wszak to oczywistość przecież, żyją sobie w naszych domach i z życia korzystają na całego. Pod naszymi nosami w najlepsze knują i wymyślają, co by tu zbroić, zepsuć i podmienić. Wszystko po to, by zrobić nam na złość. Potworów jest co niemiara, więc należało je sklasyfikować. I olaboga wyszła z tego mała encyklopedia domowych potworów, które z pewnością nieraz sprawiły, że mama miała nietęgą minę. No bo komu nie przydarzyło się choćby raz zgubić skarpetkę, czy podjadać dobroci w środku nocy i nie mieć pojęcia skąd wziął się ten nagły głód?
Mała encyklopedia Domowych Potworów.
Są takie książki, które absolutnie każdy powinien mieć w swoim domu i cieszyć się lekturą z całą rodziną. Nie inaczej jest w przypadku omawianej dziś przeze mnie encyklopedii. Jej niezwykłe walory docenią czytelnicy w wielu grupach wiekowych, a radość ze wspólnego poznawania poszczególnych stworków udzieli się nam już po przeczytaniu pierwszej strony. Autor w niezwykle barwny, przyjemny i równie prosty sposób zaprasza nas do świata, który pozornie znamy. Tajemnicza podróż okaże się przygodą, której nie sposób zapomnieć. Zaskoczyła mnie lekkość pióra i charakterność postaci. Nie można dać zwieść się uśmiechom i zapewnieniom dobrej zabawy, to wciąż potworki, które chcą wprowadzić nas w błąd i śmiać się z nas, a nie z nami.
Wśród bohaterów
To niesamowita galeria postaci zabawnych, ciekawskich i tych wrednych także. Trio Tumiwisistów: Leniuchello, Jutrofutro i Narzekader próbowało wciągnąć nas w swój świat nic nierobienia, ale szybko przegnaliśmy ich, gdzie pieprz rośnie. Niedoparki urzekły nas pomysłowością w zmienianiu miejsc, w których przechowywały skarpetki… tak te zgubione rzekomo w pralce. Mała encyklopedia Domowych Potworów pełna jest takich jegomości, które próbują zawładnąć naszą codziennością. Dzięki lekturze możemy nie tylko lepiej ich poznać, ale i z humorem się ich pozbyć. Często jest przy tym sporo pracy, ale wspólnie możemy poradzić sobie z każdym z nich. Olaboga i jego zamiłowanie do bałaganu, czy Decyzella Poranna już nam niestraszne.
Podsumowanie
Mała encyklopedia Domowych Potworów to przede wszystkim ogromna dawka humoru i ironii przedstawionych w ujmujący sposób. Bez problemu damy się porwać wirowi przygody i zyskamy oręż w walce z codziennymi potworkami, próbującymi sterować naszym życiem. To świetny sposób na pokonanie słabości naszych pociech i pamiętanie, że i nam potworki mogą dać się we znaki. Całość utrzymana jest w encyklopedycznym porządku, jednak nie jest ni krztynę nudną. No i te niesamowite grafiki, z których patrzą na nas te wszystkie mniej lub bardziej złośliwe potwory. Piękna kreska i niezwykła paleta barw połączone z humorem i dawką dystansu czynią te pozycje uniwersalnym przewodnikiem po wszystkich domowych stworach, które udało się dostrzec człowiekowi. Autor stworzył zbiór naszych wad i złych nawyków, którym musimy stawić czoło niemalże codziennie. To pomocne narzędzie, które w delikatny sposób ukaże dziecku, jak radzić sobie z emocjami, w szczególności tymi negatywnymi.
Marta Daft