“Próbowała coś z tego zrozumieć. Kim jest ten człowiek. Czego od niej chce?”
Pierwsze spotkanie z twórczością autora. Wcześniej ominęła mnie przyjemność zapoznania się z cyklem o Zoe Bentley, czego bardzo żałuję. Właśnie postać psycholog sądowej pokazała się i w nowym cyklu o Glenmore Park, miejscowości w Massachusetts, trzydzieści kilometrów na północ od Bostonu. Żałuję, ponieważ Mike Omer potrafił przykuć uwagę, miał ostry pazur budowania napięcia, swobodnie żonglował uwagą i zaangażowaniem czytelnika, wprowadził do fabuły wiele elementów thrillera, kryminału i nasyconej dynamizmem sensacji. “Pajęcza sieć” przypadła mi do gustu i rewelacyjnie się bawiłam w trakcie czytania. Ciekawiło rozwiązywanie złożonej zagadki kryminalnej, wiele się działo. Akcja mocno wciąga, nie brakowało nagłych zwrotów wydarzeń. Ochoczo poznawałam przekonująco odmalowanych bohaterów, każdy wnosił coś szczególnego do scenariusza zdarzeń i klimatu powieści.
Zachowanie śledczego Mitchella Lonnie wydawało się przejaskrawione, ale trzydziestolatek miał prawo zachowywać się właśnie w ten sposób. Emocjonalnie nie nadążał za nadmiarem tego, co się wokół niego kręciło w bolesnych i niebezpiecznych rytmach. Mitchella ciekawie skontrastowano z policyjnym partnerem, Jacobem Cooperem. Starszy o ćwierć wieku więcej widział i doświadczył w wykonywanym zawodzie, uchodził za najbystrzejszego lokalnego śledczego w historii. Zestawienie biegłej znajomości zdobyczy technologicznych, niecierpliwości i porywczości, z umiejętnością profesjonalnego przesłuchiwania podejrzanych, bystrością i instynktem, wypadło na korzyść dla obu stron. Przyciągająco jawił się portret siostry Mitchella. Tanessa od kilku tygodni była policjantką, a już wykazała się odwagą, sprytem i determinacją. Trzy powyższe postaci uczestniczyły w śledztwie w sprawie Posłańca Śmierci, mordercy młodych i pięknych kobiet. Starannie obserwował ofiary, opracowywał plan działania i przystępował do realizacji, uprzednio jednak informował wypatrzone osoby, w jaki sposób odbierze im życie.
Miałam drobną uwagę, że zabrakło głębi w motywach przestępcy. Odkryta prawda o przeszłości niosła potencjał, może gdyby Omer zintensyfikował obserwację i analizę Zoe Bentley przy sporządzaniu portretu szaleńca, intryga byłaby silniej podkręcona. Jednakże autor zdecydował się podążyć tropem większej realności, a to też miało urok i uzasadnienie. Trzeba przyznać, że nie oszczędzał liczebnie ofiar, zaczął powieść od mocnego uderzenia, chociaż nieco zdartej płyty, kobiety biegającej samotnie o poranku w pustym parku i grożącego jej bezpośredniego niebezpieczeństwa. Sukcesywnie dokładał nowe makabryczne okoliczności, ale i przyszykował niezłą pulę zatrważających incydentów na zakończenie. Swobodnie obracałam się w thrillerze, jeśli uwierały mnie, to drobnostki, nie rzutowały one jednak w zasadniczy sposób na pozytywny odbiór całości. Niecierpliwie wyczekiwać będę kolejnej odsłony serii, a i poprzednią chętnie nadgonię.
Izabela Pycio