Nie spodziewałam się, że trafię na książkę, którą ciężko będzie ubrać mi w słowa i przekazać emocje, które targały mną podczas lektury. To niezwykły obraz XIX-wiecznego kolonializmu, który w sposób najbardziej brutalny daje odczuć ówczesny świat i prawa białych, które nim rządziły. Historia ciemności, obrazów jakby z maligny, pierwotnych instynktów, która zostaje na długo, nie pozwalając się zapomnieć.
Rok 1890, czas kolonizacji Afryki i zagarniania przez białych jak największej ilości ziemi i dóbr. Belgijski geometra, Pierre Claes, został wysłany przez króla Belgów Leopolda II, do wymierzenia granic jego prywatnych terenów. W podróży przez Afrykę towarzyszą mu lokalni mieszkańcy oraz chiński kat, który specjalizuje się w pradawnej sztuce okaleczania i śmierci-lingchi. Podróż w głąb kontynentu będzie również podróżą w głąb ludzkiej psychiki, pokazując świat w coraz ciemniejszych barwach.
Początkowo książkę czyta się jak powieść przygodową z czasów podróżników i odkrywców, jednak to wrażenie bardzo szybko się rozpływa. Czym dalej bohaterowie podróżują w głąb kontynentu afrykańskiego, tym historia staje się coraz bardziej mroczna, gęsta, momentami przypomina senne majaki w połączeniu z erotycznym szaleństwem. Autor w niezwykły sposób przedstawił kolonizację, która swoim okrucieństwem pozbawiła życia miliony mieszkańców. Podróż A staje się podstawą, żeby momentami w sposób prosty i dosadny, a często oniryczny, ukazać tamten świat. Momentami pojawiają się niezwykle okrutne okaleczenia czy śmierć, ale daje ona początek do fantazji zabarwionych najbardziej ludzkimi popędami.
Książka przedstawia kilka postaci, a im bardziej zagłębiamy się w lekturę, tym mniej widoczny staje się bohater pierwszoplanowy, a raczej bohaterami stają się coraz liczniejsze postacie. Oprócz historii samego Pierra pojawia się drugi wątek który, przedstawia wydarzenia sprzed kilkudziesięciu lat, które dzieją się w Belgii i w Paryżu. To historia pewnego młodego lekarza, który w pogoni za ulotnym uczuciem porzuca rodzinę. Pokazuje żądze, które towarzyszą człowiekowi od zawsze i to, jak wpływają one na ludzkie wybory. Ta historia momentami cofa się jeszcze bardziej, momentami przenosi do przodu, ale cały czas widać chuć, która mami człowieka.
Biały człowiek jest tu postacią zdecydowanie negatywną, zawsze pokazywany przez pryzmat nienawiści, braku zrozumienia, makabrycznych czynów. Nawet misjonarze, którzy powinni krzewić dobro, okazują się ludźmi, którymi kieruje popęd oraz fascynacja brutalnością i śmiercią. Z kolei nieliczni spersonalizowani przedstawiciele lokalnych plemion okazują się marzycielami, podróżnikami czy mścicielami krzywd najbliższych.
Zakończenie tej historii jest kulminacją cierpienia i lęku, jakie pojawiają się podczas lektury. A jednocześnie w końcu nastaje spokój, koniec makabry, koniec potworności, które widać na każdym kroku i które przesłaniają obraz krwawą mgłą.
Ciemność to niezwykła powieść, która przez pryzmat historii kilku osób pokazuje tragiczne czasy kolonializmu afrykańskiego i brutalności białego człowieka w stosunku do mieszkańców tego kontynentu. Z czasem podróż w głąb lądu staje się coraz bardziej mroczna i brutalna, a wizje, które się pojawiają, wydają się obłąkańczymi majakami. Całość ocieka najprostszym erotyzmem i morderczym sadyzmem. To książka, która nie każdemu przypadnie do gustu, nie każdy będzie w stanie przebrnąć przez jej mroczne wnętrze. Jednocześnie jest to bardzo mocna wizja brutalnego kolonializmu, który przez długi czas zamiataliśmy pod dywan.
Magdalena Barwińska